Rok szkolny w Rosji zaczyna się, tak jak w Polsce, 1 września (choć młodzi Rosjanie wcześniej kończą naukę - na początku czerwca) - być może z tej okazji agencja Ria Novosti "przepytała" Wierę Gurewicz o to, jak zapamiętała młodego... Władimira Putina.
Choć prezydent Federacji Rosyjskiej w swoim biogramie na oficjalnej stronie Kremla ma zapisane, że w czasach szkolnych "sprawiał kłopoty", dotychczas mało kto dokładnie mówił, co to tak naprawdę oznaczało.
85-letnia Wiera Gurewicz uczyła niemieckiego w szkole w Leningradzie (Petersburgu) i przez trzy lata była wychowawczynią klasy, do której uczęszczał przyszły prezydent Rosji. Nauczycielka mówiła przede wszystkim, że zapadło jej w pamięć to, jak Władimir Putin, jeszcze w szkole podstawowej, lubił dokazywać.
Uciekał z lekcji, wagarował. Potrafił otwierać wszystkie drzwi do klas i krzyczeć: "A kuku! To ja!". To był diabeł wcielony, pełen energii
- wspominała Gurewicz w rozmowie z Ria Novosti. Dodała przy tym, że pomimo swojego zachowania Putin zdobywał dobre oceny, a ostatecznie udało mu się spełnić swoje marzenie, czyli dostać się na uniwersytet.
Jednocześnie Gurewicz zapewniła, że nie umieszcza Władimira Putina na jakiejś specjalnej liście swoich podopiecznych.
- Zawsze starałam się tworzyć nić zaufania między mną a uczniami. W tamtej klasie było 30 uczniów, nie uważam, by "najważniejszym" był Putin, w swojej karierze uczyłam wiele wartościowych osób, które później zostały lekarzami, nauczycielami, tłumaczami. Wszystkich traktuję jak wielką rodzinę - wyjaśniała.
Nauczycielka wyznała za to, że wciąż ma dobry kontakt ze swoim dawnym podopiecznym, choć ten od tylu lat pełni najważniejsze funkcje w Rosji (od 1999 roku był albo premierem albo prezydentem kraju). - Prawdę mówiąc, dotąd jesteśmy przyjaciółmi, dbamy o siebie - skwitowała Gurewicz.