'Washington Post" przypomina niedzielną wypowiedź Mariusza Błaszczaka, który na antenie TV Trwam, katolickiej, prorządowej stacji powiedział, że marsz 5000 ludzi w Poznaniu był przykładem, że władze miasta skupiają się na "ideologii", a nie zajmują się rozwiązywaniem codziennych miejskich problemów.
W "Rozmowach niedokończonych" Błaszczak odniósł się do sytuacji, która przy okazji Marszu Równości wielu oburzyła: MPK Poznań w niedzielę rano usunęło z tramwajów flagi LGBT po fali hejtu ze strony pasażerów oraz motorniczych, której przedsiębiorstwo miało doświadczyć w sobotę, pomimo że miały one zdobić tramwaje przez dwa dni.
W programie minister nazwał uczestników marszu "paradą sodomitów, którzy próbują narzucić swoją interpretację praw i obowiązków obywatelskich na innych". Pochwalił również motorniczych poznańskich tramwajów, że nie chcieli, aby ich pojazdy jeździły z "flagami homoseksualistów".
Według "Washington Post" słowa polskiego ministra obrony miały zdyskredytować władze miasta Poznania, które są nieprzychylne konserwatywnemu rządowi Polski, przed nadchodzącymi wyborami samorządowymi.