Wraca sprawa śmierci propagatora teorii spiskowych. Rodzina ma szereg zarzutów do polskich służb

Śmierć Maxa Spiersa dwa lata temu, w Warszawie, odbiła się szerokim echem w Polsce i Wielkiej Brytanii. Nagły zgon Brytyjczyka owiany był tajemnicą, a on sam był co najmniej kontrowersyjną postacią. Na Wyspach właśnie wznowiono śledztwo w jego sprawie.

39-letni Max Spiers był popularną postacią w środowiskach zwolenników teorii spiskowych. Śledził UFO, przekonywał o istnieniu podziemnej bazy kosmitów w Nowym Meksyku, głosił teorię o czwartej rzeszy i współpracy nazistów z syjonistami. Dowodem na to ostatnie miało być podobieństwo słów "Zion" (in.: Syjon)  i "nazi".

Mężczyzna przyjechał do Polski, by wziąć udział w konferencji, wcześniej był na tygodniowych wakacjach na Cyprze. Krótko przed śmiercią Spiers miał zagłębiać się w życiorysy znanych osób ze świata polityki, biznesu i rozrywki. Matka, jak mówi, obawiała się wówczas najgorszego. - Myślę, że Max grzebał w czymś mrocznym i ktoś chciał go zabić - twierdzi.

39-letni Spiers miał dosyć nagle poczuć się źle - gorączkował i wymiotował czarnym płynem. Obecny przy nim przyjaciel wezwał pogotowie, które podjęło reanimację, a następnie stwierdziło zgon.

Gdy przed dwoma laty strona polska wszczęła śledztwo we współpracy ze służbami z brytyjskiego Kent, lekarze orzekli, że śmierć nastąpiła z powodów naturalnych. Z kolei brytyjscy lekarze nie byli w stanie stwierdzić przyczyny śmierci po sekcji przeprowadzonej po przywiezieniu zwłok na Wyspy.  

Wyczyszczony laptop i rozbieżności w zeznaniach

W piątek podczas wstępnego wysłuchania w sądzie w Kent, adwokat matki mężczyzny wnosił, by przesłuchano polskich ratowników. W zeznaniach służb ratunkowych na temat śmierci Spiersa - zdaniem matki - pojawia się wiele rozbieżności. Do czasu właściwej rozprawy - wyznaczonej na początek stycznia - mają też zostać przetłumaczone dokumenty strony polskiej, łącznie ponad 700 stron akt. W rozmowie z mediami matka Spiersa mówiła o trudnej współpracy z Polską i przewidywała, że problemem będzie ściągnięcie polskich świadków. 

 

Pełnomocnik matki twierdzi, że laptop Spiersa został całkowicie wyczyszczony, choć w chwili jego śmierci były na nim różne treści. Rodzina twierdzi, że nie zostały jej udostępnione wyniki analizy komputera i telefonu mężczyzny. Co więcej, z różnych źródeł wynika, że polska policja może nadal przetrzymywać sprzęt.

Teorie partnerki i matki

Partnerka mężczyzny, 31-letnia Sarah Adams, twierdzi, że ten dzwonił do niej z Warszawy, by powiedzieć, że jest przetrzymywany. - Był przerażony, chciał uciekać. Przeprowadzali na nim satanistyczne rytuały, by go "przeprogramować" i pozbyć się demonów. Powiedział, że podali mu coś, przez co wpadł w śpiączkę na dwa dni - mówiła kobieta.

Z kolei matka twierdzi, że dwa dni przed zgonem syn powiedział, że ma kłopoty i gdyby coś mu się stało, powinna wszcząć śledztwo. Zarówno ona, jak i jego przyjaciele utrzymują, że Spiers, ojciec dwójki dzieci, już na kilka dni przed śmiercią uskarżał się na uporczywe migreny i przewlekłe zmęczenie.

Jednocześnie w reportażu BBC matka mówiła, że obawiała się o kondycję psychiczną syna przed jego śmiercią. Na ostatnim nagraniu Spiers miał - zdaniem matki - "przejawiać oznaki odurzenia", które widziała u niego wcześniej, gdy zażywał heroinę. 

"Z archiwum X" powraca po kilkunastu latach. Nie musisz go nadrabiać - streściliśmy go dla ciebie

Więcej o: