O eksplozji światowe agencje zaczęły informować na krótko przed godz. 8 czasu polskiego, a w mediach społecznościowych pojawiły się nagrania z miejsca wybuchu obok ambasady USA w Pekinie.
Na wykonywanych telefonami nagraniach widać m.in., że pojawiła się tam policja i służby, widoczny jest też dym.
Jak napisał na Twitterze Matt Rivers, dziennikarz CNN odpowiedzialny za tematykę Chin, eksplozja, choć pojawiło się sporo dymu, była niewielka.
Mały ładunek wybuchowy miała zdetonować jedna osoba, która ucierpiała w eksplozji. Nikt inny nie został ranny.