James Comey był dyrektorem FBI w latach 2013-2017. Był mianowany na to stanowisko przez Baracka Obamę, ale wcześniej to republikanin George W. Bush obsadził go w funkcji zastępcy prokuratora generalnego. Sam Comey przez większość życia należał do partii Republikańskiej.
W 2017 roku Donald Trump zdymisjonował Comeya. Prezydent przyznał, że powodem dymisji było śledztwo ws. rosyjskiej ingerencji w wybory. Comey przed komisją senacką zeznał, że Trump wywierał na niego wpływ, by zakończył śledztwo w sprawie rosyjskich powiązań jego współpracowników. Chodziło m.in. o Michaela T. Flynna, doradcę ds. bezpieczeństwa narodowego. Flynn spotykał się z rosyjskim ambasadorem (co zataił przed FBI) i był pierwszym oskarżonym w tej sprawie członkiem administracji Trumpa.
"Kongres Republikański pokazał, że nie jest zdolny do wypełnienia koncepcji Założycieli" - napisał Comey na Twitterze. "Każdy, kto wierzy w wartości naszego kraju musi zagłosować na Demokratów tej jesieni. Różnice polityczne nie mają znaczenia. Historia nas osądzi" - zaapelował i zacytował fragment "Federalisty" (komentarza do Konstytucji USA) na temat kontrolowania nadużyć władzy.
Po konferencji Donalda Trumpa i Władimira Putina Comey pisał: "Tego dnia amerykański prezydent stanął na obcej ziemi obok kłamcy i mordercy i odmówił wsparcia własnego kraju. Patrioci muszą odciąć się od zachowania prezydenta".
Donald Trump w Helsinkach skrytykował FBI i stwierdził, że wierzy Putinowi, który zapewniał, że Rosja nie ingerowała w wybory prezydenckie w 2016 roku. - Nie widzę żadnego powodu, dla którego Rosjanie mieliby to zrobić. Mam wiarę w moich agentów wywiadu. Ale prezydent Putin był bardzo mocny i pewny w zaprzeczaniu - mówił prezydent. Dzień później tłumaczył, że się przejęzyczył i chciał powiedzieć: - Nie widzę żadnego powodu, dla którego Rosjanie mieliby tego NIE zrobić.
Ostatecznie winą za wszystko Trump obarczył media. "Spotkanie z prezydentem Putinem było ogromnym sukcesem, inaczej uważają tylko media od fake newsów" - oburzał się na Twitterze.
Jeśli jesteś bardziej wymagającym czytelnikiem, to musisz wypróbować nasz nowy newsletter >>>