- Mieliśmy wspaniałe dwa dni w Brukseli i osiągnęliśmy naprawdę wiele - tak Donald Trump zaczął swoje podsumowanie szczytu NATO. - Każdy zobowiązał się do znaczącego zwiększenia środków wydawanych na obronność do poziomów, o których wcześniej nawet nie myślano - zapewnił.
Wcześniej Trump wywołał poruszenie na szczycie, gdy zaczął od ostrej krytyki Niemiec i całego sojuszu. Wg plotek miał nawet sugerować, że USA mogłyby opuścić NATO, jeśli kraje nie zgodzą się spełnić zobowiązania przeznaczenia 2 proc. PKB na obronność. Trump ocenił, że jego sukcesem jest deklaracja podniesienia wydatków przez inne państwa sojuszu.
Prezydent stwierdził, że mowa jest "dodatkowych 33 mld dolarów", które państwa NATO mają przeznaczyć na obronność. Chwalił się sukcesem na szczycie. Jednak jeszcze wczoraj mówił, że zwiększenie wydatków o 40 mld dolarów to "mały krok".- Osiągamy takie liczby, jakich jeszcze nigdy nie było - zapewnił. Stwierdził, że chce, by kraje nie tylko osiągnęły próg 2 proc. wydatków na obronność, ale nawet go przekraczały. Mówił o nawet 4 proc. wydatków.
- USA ma bardzo silne zobowiązania i przywiązanie do NATO, ale bardzo ważne jest nastawienie i wydatki każdego państwa. To wspaniałe obserwować atmosferę w tym pomieszczeniu - mówił. - Powiedziałem ludziom, że byłbym bardzo niezadowolony, gdyby nie zwiększyli swoich wydatków na obronność. USA nie były traktowane w porządku - wspominał Trump. - Mamy dziś do czynienia z dużo mocniejszym NATO, niż dwa dni temu. NATO jest doskonale zestrojoną maszyną - podkreślił.
Trump stwierdził, że "mógłby wycofać USA z NATO bez decyzji parlamentu", ale "nie jest to konieczne". Zapewnił, że nie zmieni stanowiska po powrocie do kraju. - Jestem bardzo spójny, bardzo stabilnym geniuszem - zapewnił.
- Mam nadzieję, że będziemy w stanie porozumieć się z Rosją i że inne osoby (liderzy państwa NATO - red.) tak myślą - mówił Trump. Nawiązał do sprawy Nord Stream 2, którą poruszył już na początku szczytu. - Musimy ustalić, co dzieje się w temacie rurociągu z Rosji - stwierdził. - Podniosłem ten temat, wcześniej nikt tego nie zrobił, teraz wszyscy o tym rozmawiają. Świat rozmawia o tym bardziej, niż o czymkolwiek innym - chwalił się prezydent USA.
Trump mówił, że na planowanym spotkaniu z Władimirem Putinem będzie rozmawiał m.in. o Syrii i Ukrainie. Nie odpowiedział na pytanie, czy będzie rozmawiał też o Gruzji oraz o rosyjskich manewrach na Bałtyku. Zapytany o to, czy uznaje Krym za okupowany przez Rosję Trump podkreślił, że to "Barack Obama na to pozwolił". - Ja bym na to nie pozwolił. Co się stanie z Krymem? Nie wiem. Ale to stało się za rządów Obamy - powtórzył.
- Może wszyscy będziemy mieli bardzo dobre relacje z Rosją. Wtedy mielibyśmy mniej kłopotów z rurociągiem. Niemcy zgodziły się poprawić swoje działania, mam bardzo dobre relacje z Angelą Merkel. Po tym wszystkich latach znam panią Merkel - mówił.
- Sojusznicy podziękowali mi, że spotkam się z prezydentem Putinem. Nie mogę się tego doczekać. Mówili mi, że robię fantastyczną rzecz. Myślę, że spotykanie z ludźmi wspaniałe - mówił prezydent. - Teraz NATO, za chwilę Wielka Brytania, później Putin. Może Putin będzie najłatwiejszym z tych wszystkich spotkać - dodał.- Czy Putin jest moim wrogiem? Nie. Czy jest przyjacielem? Nie wiem. Na kilku wcześniejszych spotkaniach bardzo dobrze się dogadywaliśmy - wspominał Trump.
Trump wspomniał o swoim sekretarzu stanu, który był na szczycie. - Mike Pompeo właśnie wrócił ze swojej trzeciej podróży do Korei Północnej. Jest już ekspertem w tej sprawie. Wie, jak tam się dostać, jak się stamtąd wydostać - mówił prezydent.
Wcześniej zakończyła się dodatkowa sesja za zamkniętymi drzwiami na szczycie NATO. Została ona zorganizowana ze względu na krytykę Donalda Trumpa wobec sojuszników z Paktu. Dwa niezależne źródła dyplomatyczne potwierdziły Polskiemu Radiu, że prezydent Stanów Zjednoczonych domagał się szybszego podniesienia poziomu wydatków na obronność. Te same źródła zdementowały też wcześniejsze informacje, jakoby Donald Trump miał grozić wyjściem z NATO.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że amerykański prezydent powtórzył swoje pretensje do sojuszników podczas spotkania z państwami współpracującymi z NATO. Wówczas poproszono prezydentów Gruzji i Ukrainy o opuszczenie sali i zorganizowano dodatkową, zamkniętą sesję. Jej rezultaty nie są na razie znane.
Donald Trump miał zażądać podniesienia poziomu wydatków na obronność wśród wszystkich sojuszników do 2 procent PKB jeszcze w tym roku. Na wcześniejszych szczytach ustalano, że wymagany poziom wydatków zostanie osiągnięty do 2024 roku. Obecnie próg 2 procent PKB przekracza jedynie pięciu spośród 29 sojuszników. Są to Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Grecja, Estonia i Łotwa. Polska płaci obecnie 1,98 procent PKB i ma przekroczyć próg 2 proc.
Angela Merkel zapewniła sojuszników, że Niemcy dobrze wiedzą, iż muszą więcej zrobić dla obronności. - Zmiany już wprowadziliśmy, robimy to dla naszych żołnierzy, dla sojuszu, ale także ze względu na zmiany globalnego bezpieczeństwa - powiedziała kanclerz zapewniając, że natowskie kraje europejskie zdają sobie sprawę z występujących zagrożeń i będą wzmacniać swoją zdolność bojową. Podkreśliła znaczenie artykułu piątego paktu.
- To jest podstawa sojuszu, pomagamy sobie wzajemnie i razem jesteśmy silniejsi. Chcemy, żeby tak też było w przyszłości. Sojusz nie jest drogą jednokierunkową, ale jest paktem krajów, które mogą na siebie liczyć i sobie pomagać - dodała Angela Merkel.