Jak można było się spodziewać, historia chłopców uwięzionych w jaskini w Tajlandii zainteresowała cały świat. Do tego stopnia, że wkrótce powstanie o niej hollywoodzki film.
- Nie mógłbym być bardziej podekscytowany. Śledziłem losy tej historii na miejscu w Tajlandii, dlatego tak wiele dla mnie znaczy - mówi Michael Scott, jeden z dyrektorów studia filmowego Pure Flix, cytowany przez agencję AFP.
Na razie nie wiadomo, kiedy możemy spodziewać się efektów pracy producentów i reżyserów.
23 czerwca 12 członków młodzieżowej drużyny piłkarskiej w wieku od 11 do 16 lat i towarzyszący im 25-letni trener zeszli w głąb jaskini Tham Luang. Drogę wyjścia odcięła im woda, która zalała korytarze po obfitych opadach deszczu. 2 lipca, czyli po 9 dniach, zostali odnalezieni. Początkowo mówiono, że ich wydobycie może potrwać kilka tygodni, a nawet miesięcy.
Decyzję o rozpoczęciu akcji ratunkowej podjęto między innymi ze względu na złe prognozy pogody. Zbliżający się front burzowy mógł zniweczyć dwutygodniową pracę związaną z wypompowywaniem wody z jaskini. W miejscu, gdzie znajdowali się chłopcy, obniżał się również poziom tlenu, co w dłuższej perspektywie zagrażało ich życiu.
ZOBACZ TAKŻE: Psycholog o chłopcach z Tajlandii: Mogą mieć traumę. Panikę może wywołać nawet zgaśnięcie światła >>>
W operacji w podziemnych korytarzach prowadzących do uwięzionych chłopców uczestniczyło blisko 20 płetwonurków. W sumie na miejscu było około stu, a liczbę członków wszystkich służb biorących udział w akcji szacuje się na tysiąc. Ostatecznie uratowano wszystkich chłopców i ich opiekuna.
Tajlandia. Podczas akcji ratunkowej w jaskini jednemu chłopcu towarzyszy dwóch płetwonurków Marta Kondrusik / Gazeta.pl
Trasa od komory w jaskini, w której schronili się dzieci i trener, do wyjścia liczy około czterech kilometrów i była wyjątkowo trudna do pokonania. Trzeba było na zmianę iść, wspinać się, brodzić w wodzie i nurkować w niej. Chłopcom podano środki uspokajające, by w trakcie akcji ratunkowej nie wpadli w panikę.