"Jakaś mała cząstka mnie jest diabłem". Jak chora fascynacja skończyła się zabójstwem Lennona

Jego życie było jednym wielkim pasmem wzlotów i upadków. Przez lata pozostawała tylko jedna stała - miłość do Beatlesów, a w szczególności Johna Lennona. Ale ta pasja miała zakończyć się tragicznie.

Historia zabójcy Johna Lennona to kolejny odcinek w naszej serii opowiadającej o najgłośniejszych sprawach kryminalnych z Polski i ze świata. Teksty publikujemy w każdy czwartek.

***

Jest ósmy grudnia, 1980 roku, godzina 22.50. Pod rezydencję Dakota na Manhattanie podjeżdża limuzyna Johna Lennona. Yoko Ono wysiada pierwsza, John idzie kilka kroków za nią. - Panie Lennon! - słyszy w pewnym momencie za sobą. Odwraca się i widzi otyłego, około trzydziestoletniego mężczyznę w okularach. To Mark Chapman. Stoi na lekko ugiętych nogach, w ręku trzyma rewolwer. Nie mija chwila i strzela w kierunku Lennona pięć razy; cztery pociski trafiają w cel.

Lennon, słaniając się na nogach, próbuje uciekać. Dochodzi do schodów i pada tuż pod dyżurką strażnika. Wcześniej krzyknie tylko: "Zastrzelił mnie!".

Champan stoi spokojnie; nie próbuje uciekać. Zanim przyjedzie policja, zdąży poczytać jeszcze książkę, którą zabrał ze sobą. To jego ulubiona - "Buszujący w zbożu" J.D. Salingera.

Tego samego dnia o godz. 23.07 lekarze stwierdzają zgon Johna Lennona. Wiadomość błyskawicznie obiega cały świat, a pod rezydencją muzyka niemal natychmiast zaczynają się zbierać tłumy fanów. Zaledwie dwie godziny po zabójstwie, jest ich już tam około tysiąca. Palą świeczki, śpiewają utwory Beatlesów i zastanawiają się, kim był szaleniec, który uśmiercił jedną z największych gwiazd świata muzyki...

"Pussy"

Mark Chapman od dzieciństwa jest wielkim fanem Beatlesów, szczególnie Johna Lennona. Ich plakatami wykleja wszystkie ściany swojego pokoju, całymi dniami gra na gitarze ich piosenki. Jest grzecznym, aczkolwiek wyśmiewanym przez rówieśników dzieckiem. Koledzy przezywają go "Pussy".

Patrząc na jego życiorys można uznać go za jedno wielkie pasmo wzlotów i upadków. W wieku 14 lat nagle, ze spokojnego chłopca, staje się buntownikiem nie stroniącym od narkotyków i alkoholu. Zaczyna opuszczać szkołę, wchodzić w ostre konflikty z rodzicami, ucieka nawet z domu. W wieku 16 lat następuje w nim nieoczekiwana przemiana. Staje się żarliwym wyznawcą Jezusa, próbuje nawracać kolegów w szkole. Na szyi nosi duży, drewniany krzyż, angażuje się w działania YMCA.

W college'u Champan poznaje dziewczynę, z którą wkrótce się zaręcza. Jest szczęśliwy, ale pewnego dnia zdradza swoją sympatię, co wprowadza go w głębokie poczucie winy. Kiedy narzeczona z nim zrywa i zostaje wyrzucony ze studiów, popada w depresję.

Ukojenia szuka w podróży. W styczniu 1977 roku wylatuje na Hawaje. Próbuje się pozbierać, ale jego stan psychiczny się pogarsza, a pieniądze topnieją. W końcu postanawia popełnić samobójstwo. Kupuje rurę od odkurzacza i wynajmuje samochód, którym jedzie na opustoszałą plażę. Jeden koniec węża wsadza do rury wydechowej, drugi do samochodu. Zamyka wszystkie szyby, włącza silnik i w oczekiwaniu na śmierć traci przytomność. Niedługo budzi się jednak wycieńczony i zdziwiony, że żyje. Okazuje się, że wąż od odkurzacza stopił się w rurze wydechowej. Champan uznaje to za łaskę od Boga i szansę na nowe życie. Udaje się do szpitala psychiatrycznego, skąd wychodzi pełen nadziei.

Wkrótce poznaje starszą od siebie Japonkę i bierze z nią ślub. Zatrudnia się jako strażnik i dozorca. Na służbowe tabliczki ze swoim nazwiskiem nakleja taśmę z napisem "John Lennon". W międzyczasie ciągle słucha ukochanych Beatlesów i poświęca wolne chwile na granie ich piosenek. Kiedy tego nie robi, czyta swoją ulubioną książkę - "Buszujący w zbożu".

Obłęd

W 1979 roku sytuacja znowu się zmienia. Chapman zaczyna pić, popada w długi. Na szczęście jego oszczędna żona opanowuje sytuację i w 1980 roku finanse małżeństwa wracają do normy. Tylko Champan nie wraca. Z depresji popada we wściekłość i na odwrót. Kupuje kolejne egzemplarze "Buszującego w zbożu" i zaczyna je czytać partnerce. Myśli o zmianie nazwiska na Holden Caulfield - takie samo, jak ma bohater jego ulubionej powieści.

Któregoś dnia przynosi z biblioteki ilustrowaną książkę "John Lennon: One Day at a Time". Jest wściekły, kiedy dostrzega w niej oznaki luksusu w życiu Lennona (np. limuzynę). Nie potrafi zrozumieć, dlaczego jego idol głoszący miłość i pokój, ma przy tym miliony dolarów. Złość szybko przeradza się w obsesję. Champan siedzi godzinami nago na podłodze i kołysząc się na boki słucha piosenek Beatlesów. Zaczyna rozmyślać o zabiciu Lennona.

20 października dowiaduje się, że Lennon wrócił do nagrywania, po pięcioletniej przerwie. Razem ze swoją żoną Yoko Ono wydał właśnie płytę "Double Fantasy". Champan uznaje, że musi wykorzystać moment; musi zabić Lennona. Trzy dni później zwalnia się z pracy. Składa ostatni podpis na liście - zamiast zwykłego "Chappy" pisze "John Lennon". W miejscowym sklepie kupuje rewolwer. Jak na ironię, sprzedawca nazywa się Ono.

30 października Chapman ląduje na lotnisku w Nowym Jorku. Przez kilka dni kręci się w pobliżu domu gwiazdy na Manhattanie, obserwuje okna jego apartamentu. Kupuje naboje do rewolweru, planuje morderstwo.

10 listopada znowu następuje zwrot w jego głowie. Dzwoni do żony i przyznaje, że miał zamiar zabić Johna Lennona. Zrozumiał jednak, że ją kocha i nie może tego zrobić, dlatego wraca do domu. Twierdzi, ze uratowała go jej miłość. Szybko kupuje bilet i leci do Honolulu.

Wkrótce ponownie popada w obłęd. Najpierw nęka grupę Hare Kryszna pogróżkami telefonicznymi o zamachu bombowym. Potem znowu pojawiają się myśli o zabójstwie idola. Szóstego grudnia po raz kolejny ląduje w Nowym Jorku. Wynajmuje hotel, godzinami stoi pod Dakotą na Manhattanie. Myśli o morderstwie, ale się waha. Kiedy ósmego grudnia budzi się w hotelowym pokoju, czuje, że to "ten dzień".

Jest godzina 17, kiedy Lennon podjeżdża pod rezydencję. Champan stoi tam już od kilku godzin w grupie fanów. W ręku ma płytę "Double Fantasy", w kieszeniach rewolwer i swoją ulubioną książkę . - John, możesz podpisać? - pyta wyciągając płytę w kierunku gwiazdy. - Jasne - odpowiada Lennon i składa na okładce autograf: "John Lennon, grudzień 1980". Ktoś robi im w tym czasie zdjęcie. - Czy to wszystko? - pyta uprzejmie gwiazda. - Tak, dzięki John - odpowiada Champan i patrzy jak jego były idol odchodzi. Przez chwilę modli się do Boga, aby odwiódł go od zbrodniczych planów. Chce iść do hotelu i zapomnieć o wszystkim. Nie potrafi jednak. Za kilka godzin zrobi to, po co tutaj przyjechał - zabije wielkiego Johna Lennona. A po wszystkim pokornie odda się w ręce policji.

Czego chce Bóg

Podczas zatrzymania przez policję Chapman jest spokojny. Przeprasza funkcjonariuszy, że "narobił im tylu kłopotów". Na pierwszym przesłuchaniu stwierdza: "Jestem pewien, że w przeważającej mierze jestem Holdenem Caulfieldem, bohaterem tej książki, ale jakaś mała cząstka mnie jest diabłem".

Fani Lennona są tak zbulwersowani zabójstwem, że władze obawiają się samosądu. Oskarżony o zabójstwo drugiego stopnia Champan trafia do szpitala na badania psychiatryczne. Okna jego pokoju pomalowane są na czarno, aby zapobiec atakowi ewentualnych snajperów. Policjanci w jego otoczeniu noszą kamizelki kuloodporne. Ale zagrożenie rośnie, policja obawia się szturmu na szpital. Kilka dni później Chapman zostaje przewieziony do więzienia na wyspę Rikers. Za nim udaje się zespół psychiatrów.

Champan przechodzi dziesiątki testów i opowiada historię swojego życia. Trzech z dziewięciu psychiatrów orzeka, że jest on chory psychicznie.

W styczniu 1981 roku wpada na pomysł, aby użyć swojego procesu do promowania "Buszującego w zbożu". Jednemu z psychologów mówi: "Wszyscy będą czytali tę książkę! Z pomocą Boga Wszechmogącego, mediów... wydana zostanie ekskluzywna edycja!". Champan planuje, aby w czasie procesu czytać powieść i od czasu do czasu wstać i krzyknąć: "Czytajcie Buszującego w zbożu! Czytajcie!".

Na początku czerwca dzwoni do swojego adwokata i mówi, że uświadomił sobie, iż Bóg chce, aby przyznał się do winy. Obrońca próbuje odwieść go od tego. Chce, aby Champan został uniewinniony z powodu niepoczytalności i trafił do szpitala. On jest jednak nieugięty. Twierdzi, że był w pełni świadomy tego, co zrobił.

To samo mówi przed sądem. Przyznaje się do zaplanowania zbrodni. Prokurator okręgowy zarzuca mu, że zabił Lennona dla sławy. Obrońca wciąż próbuje swoich sił i tłumaczy, że Chapman właściwie nie wiedział, po co przyszedł pod Dakotę. Sędzia pyta Marka, czy ma coś do powiedzenia. Ten wstaje i zaczyna czytać fragment "Buszującego w zbożu": "Wyobrażam sobie tych wszystkich malców, bawiących się wśród ogromnych pól zboża... tysiące, tysiące malców i nikogo dorosłego w okolicy - z wyjątkiem mnie. Jeśli oni dokądś pobiegną, nie wiadomo dokąd... trzeba, żebym ich zatrzymał. Chciałbym po prostu być buszującym w zbożu".

24 sierpnia 1981 roku sąd skazuje Marka Chapmana na dożywocie, z możliwością ubiegania się o warunkowe zwolnienie po co najmniej 20 latach. W 2000 roku Champan prosi o nie po raz pierwszy. Władze odmawiają. Od tamtej pory ubiega się o wolność kilkukrotnie.

W sierpniu tego roku ma próbować po raz kolejny.