"Chińskie" - co od wielu lat udowadnia Państwo Środka - nie musi oznaczać "byle jakie". Tym razem Chińczycy mają przebić dokonania Amerykanów w zakresie opracowywania dział elektromagnetycznych (railgun, działo kinetyczne - red.).
To o tyle zaskakujące, że dotychczas to Stany Zjednoczone miały najbardziej zaawansowane programy wdrożenia takich dział do swojego arsenału. Docelowo mają być montowane na okrętach wojennych, jednak do tego jeszcze daleko, a projekt wciąż ma status "rozwojowego". W 2012 roku amerykańska armia przeprowadziła pierwszy udany test działa elektromagnetycznego. Wciąż jednak nie trafiły one na wyposażenie amerykańskich okrętów.
Takie działa charakteryzują się tym, że do wyrzucenia pocisku wykorzystywana jest energia elektromagnetyczna. Railgun (ang. rail - szyna) składa się z dwóch szyn (podłączonych do prądu), a pocisk w nim umieszczony musi móc przewodzić prąd. Gdy włączone zostanie zasilane (potrzeba do tego od 15 do 25 megawatów) tworzy się silne pole magnetyczne. Ponieważ szyny są nieruchome, włączenie zasilania z potężną siłą wypycha pocisk.
Pocisk wystrzelony z działa kinetycznego nabiera takiej prędkości (do około 2,7 kilometra na sekundę, ośmiokrotnie więcej niż prędkość dźwięku, choć w teorii może być jeszcze szybsze), że nie musi zawierać materiałów wybuchowych, by siać zniszczenie (zwłaszcza, jeśli będzie wykorzystywany do niszczenia mniejszych celów, jak np. samoloty).
Tak w 2017 roku wyglądały testy amerykańskiego działa elektromagnetycznego, którego pocisk osiąga prędkość 5600 mil na godzinę (około 2,5 km na sekundę).
Tymczasem, jak donosi CNBC, jeśli Amerykanie się nie pospieszą, na tym polu będą musieli uznać wyższość Chin. Z informacji, które uzyskała stacja, po raz pierwszy na chińskie działo kinetyczne zwrócono uwagę w 2011 roku, a pierwsze testy miało przejść w 2014 roku. Później projekt miał nabrać niewyobrażalnego rozpędu.
Między 2015 a 2017 rokiem Chińczycy mieli dopracowywać swoje dzieło, a z końcem 2017 - zamontować działo na okręcie i testować je na morzu.
CNBC opisuje, że działo elektromagnetyczne stworzone przez Chińczyków potrafi wystrzeliwać pociski, które pokonują 124 mile (około 200 km) w 90 sekund. To oznacza, że taki pocisk pokonuje około 2,2 kilometra na sekundę. Ważne jest to, że testy miały być przeprowadzane już w warunkach bojowych, czyli na statku, a nie, jak w przypadku amerykańskich prób - na lądzie.
Pocisk, jak wynika z informacji ludzi powiązanych z amerykańskim wywiadem, kosztuje od 25 do 50 tys. dolarów, co oznacza, że jest o wiele tańszy od tych, które wykorzystują USA. Amerykańskie wyceniane są nawet na 1,4 miliona dolarów - różnica w cenie wynika ze stosowania odmiennych technologii nie tylko przy budowie działa, ale też przy strukturze samego pocisku.
Doniesienia od ludzi związanych ze służbami wywiadowczymi USA, które przytacza CNBC wskazują na to, że Chiny zamierzają testować działo elektromagnetyczne maksymalnie do 2025 roku, a następnie wprowadzić je do swojego arsenału. Właśnie wtedy działo ma osiągnąć pełną gotowość bojową.
Pojawiły się wątpliwości, czy przypadkiem CNBC nie otrzymało mocno "podkręconych" informacji z Państwa Środka. Takie postępy oznaczałby bowiem, że Chińczycy przeskoczyli dokonania Amerykanów w zakresie tej technologii, co mogłoby wydawać się niemożliwe.
Warto zaznaczyć, że byłby to nie pierwszy przypadek, gdy Amerykanie na wyrost traktują osiągnięcia innych państw, by móc później uzasadniać kolejne wydatki na kosztowne militarne projekty.
Problem w tym, że w ostatnim czasie w USA pojawiło się wiele alarmistycznych głosów, że rozpędzony Pekin może stanowić zagrożenie dla amerykańskiej dominacji w zakresie technologii wojskowych - takie wnioski wysnuwano m.in. na portalu "Real Clear Defense".