O podróży, która mogła zakończyć się tragicznie, poinformowała ukraińska dziennikarka Anna Dombrowskaja, prowadząca m.in. własną stronę, na której informuje o wydarzeniach u naszego sąsiada ze wschodu, zwłaszcza z frontu w Donbasie.
Jak opisywała, szwajcarscy kibice, którzy chcieli dotrzeć do Rostowa nad Donem w Rosji na mecz Szwajcaria-Brazylia podczas mistrzostw świata, wybrali niebezpieczną drogę, wskazaną im przez samochodową nawigację. Helweci byli o krok od wjazdu na tereny Donbasu, okupowanego przez separatystów, gdzie wciąż toczą się działania wojenne.
Jednak cała wina nie może być zrzucona na nawigację - Szwajcarzy już wcześniej mieli zaplanowany nocleg w miejscowości Amwrosijewka w obwodzie donieckim, a trasę wytyczyli... przez Donieck. Dombrowskaja wskazuje, że Helweci byli nie do końca świadomi tego, że na wschodzie Ukrainy toczy się wojna, stąd też wybrali najkrótszą drogę przez tzw. Doniecką Republikę Ludową, na której czele stoi samozwańczy Aleksandr Zacharczenko.
"Musiałam przypomnieć sobie trochę angielskiego, żeby pomóc europejskim gościom w opuszczeniu niebezpiecznej strefy i w znalezieniu bezpiecznej drogi do Rostowa" - opisuje Dombrowskaja.
Dziennikarka zastanawia się, czemu na granicy bądź punktach kontrolnych niedaleko Donbasu, nikt nie zapytał, co zamierzają zrobić szwajcarscy kibice (choć jechali busem, na którym wymalowano m.in. napis "szwajcarscy kibice", a na szybie naklejono puchar świata). Dziennikarka nie wskazała jednak, w którym miejscu "przejęto" Szwajcarów - opisała jedynie, że niewiele zabrakło, by wjechali na front.
Nie wiadomo dokładnie, jak dalej potoczyły się losy grupy szwajcarskich kibiców, ale z wyniku swojej reprezentacji mogli być zadowoleni: Helweci zremisowali 1:1 z faworyzowaną Brazylią podczas niedzielnego spotkania.