Rząd prezydenta Trumpa wprowadził zasadę "zero tolerancji" wobec nielegalnych imigrantów. Poza postępowaniami prokuratorskimi oznacza ona często odbieranie im dzieci. Tylko w okresie od połowy kwietnia do końca maja od rodziców odseparowano niemal 2 tysiące dzieci, czyli więcej niż przez poprzednie półtora roku.
W niedzielę pod niektórymi aresztami, gdzie przetrzymywani są nielegalni imigranci odbyły się protesty. - Wyrywanie dzieci z ramion ojców i matek jest niedopuszczalne. To musi się skończyć - apelowała członkini Kongresu z partii demokratycznej Carolyn Maloney.
Oświadczenie w sprawie odseparowywania dzieci nielegalnych imigrantów od ich rodziców wydało biuro pierwszej damy USA. "Pani Trump uważa, że ważne jest przestrzeganie prawa ale w zarządzaniu krajem należy także kierować się sercem" - czytamy w oświadczeniu.
Melania Trump zaapelowała do obu stron sporu imigracyjnego o kompromis. "Nienawidzę na to patrzeć" - skomentowała okrutną praktykę administracji USA pierwsza dama Ameryki w wydanym oświadczeniu prasowym.
W podobnym tonie wypowiedziała się Laura Bush. Była pierwsza dama napisała, że polityka zerowej tolerancji jest "okrutna" i "niemoralna".
Krytycy odseparowywania dzieci nielegalnych imigrantów twierdzą jednak, że prawo nie nakazuje stosowania takiej praktyki i że decyzja w tej sprawie należy do prezydenta Trumpa.