Już wiadomo, co podpisali Trump i Kim. Cztery kluczowe punkty ustaleń z Singapuru

Tekst dokumentu, który podpisali prezydent USA Donald Trump i przywódca Korei Północnej Kim Dzong Un, został odczytany przez dziennikarzy, którzy są w Singapurze. Donald Trump na chwilę pokazał go reporterom i udało się go rozczytać.

Podczas spotkania z mediami obaj przywódcy podkreślali "historyczność" dokumentu, Donald Trump zapowiadał, podpisując go, że "rozpoczyna się proces denuklearyzacji Korei Północnej".

Według BBC, na dokument składa się cztery kluczowe deklaracje, do jakich zobowiązuje się Waszyngton i Pjongjang.

To założenia porozumienia, które podpisali Trump i Kim:

  • Stany Zjednoczone i Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna (KRLD) zobowiązują się do ustanowienia nowych amerykańsko-koreańskich relacji, by ludzie obu państw żyli w dostatku i pokoju. USA mają też gwarantować bezpieczeństwo KRLD.
  • KRLD i USA mają wspólnie pracować na rzecz pokoju na Półwyspie Koreańskim.
  • Wspomniane są ustalenia z Panmundżom, które mają być dalej wdrażane przez Koreę Północną. Dotyczą zakończenia denuklearyzacji kraju.
  • USA i KLRD zobowiązują się też do współpracy w zakresie POW/MIA (prisoners of war, missing in action - chodzi o jeńców, więźniów oraz zaginionych w akcji) i niezwłocznego uwolnienia tych, których udało się zidentyfikować.

Konferencja Donalda Trumpa

- To pokazuje, co możemy zrobić. Z wielką przyjemnością zwracam się do ludzi całego świata po tym historycznym szczycie z przywódcą Korei Północnej Kim Dzong Unem - mówił na konferencji prasowej prezydent USA Donald Trump. Wcześniej spekulowano, że pojawi się na niej także Kim Dzong Un, tak się jednak nie stało. Przywódca Korei Północnej opuścił Singapur zaraz po zakończeniu spotkań z Trumpem.

Prezydent USA dziękował uczestnikom szczytu, a także gospodarzom, czyli rządowi Singapuru. Po wymienieniu ich, ponownie wrócił do swoich rozmów z Kim Dzong Unem.

Poznaliśmy się bardzo dobrze. Jesteśmy gotowi napisać nowe karty historii. 70 lat temu, pomyślcie o tym, potwornie krwawy konflikt rozerwał Półwysep Koreański, zginęły dziesiątki tysięcy ludzi. Ta wojna do teraz się nie zakończyła, ale liczymy, że tak się stanie. Przeciwnicy mogą stać się sojusznikami

- mówił Donald Trump. Dodał, że podpisał wspólnie z Kimem oświadczenie, w którym przywódca Korei Północnej wyraził poparcie dla denuklearyzacji. - Dziś mamy początek bardzo trudnego procesu, pokój zawsze jest wart wysiłku - zapewnił.

Każdy potrafi rozpętać wojnę, ale najodważniejsi chcą doprowadzić do pokoju. Sankcje pozostaną jednak utrzymane, marzymy o zjednoczonej Korei. Ta świetlana przyszłość jest w naszym zasięgu. To naprawdę wspaniały dzień dla historii świata

- powiedział na koniec swojego wystąpienia.

Czy Korea "rozegra" USA?

Później Donald Trump odpowiadał na pytania dziennikarzy. Padło pytanie o to, dlaczego prezydent USA nazywa Kim Dzong Una, odpowiedzialnego za śmierć wielu osób, "utalentowanym".

- On jest utalentowany, każdy kto jest w stanie odziedziczyć taką sytuację w wieku 26 lat i jakoś to poprowadzić naprzód... Poprowadzić ostro, nie powiem, że to było miłe. Mało kto poradziłby sobie z tym - odpowiedział prezydent USA.

Pytano też, czy Korea Północna nie zechce "rozegrać" całej sytuacji pod siebie. Według Trumpa to Kim Dzong Un powiedział, że "nigdy nie doszedł tak daleko" i miał przekonywać, że jest gotów na to, by podjąć pewne kroki, ponieważ "widzi przyszłość Korei Północnej".

"Pokonaliśmy uprzedzenia i jesteśmy tutaj". Przełomowy szczyt Trump - Kim w Singapurze

Więcej o: