Wszystko rozegrało się w środę w miejscowości Weert na południu Holandii około godz. 18.30. 6-letnia Polka wracała do domu od koleżanki mieszkającej niedaleko. W pewnym momencie podjechał do niej biały samochód z dwoma mężczyznami w środku. Mieli ją zapytać po holendersku: Czy chcesz się przejechać?
Dziewczynka odmówiła i wtedy została wciągnięta siłą do bagażnika samochodu. Jak opisuje portal ad.nl, który rozmawiał z sąsiadem polskiej rodziny Marco Timmermansem, 6-latka zaczęła bardzo głośno krzyczeć. Na tyle donośnie, że po przejechaniu z dzieckiem zaledwie kilkuset metrów porywacze wypuścili ją z bagażnika.
- Porywacze albo dostali bólu głowy, albo wystraszyli się tego, jak głośno krzyczała - opowiadał Timmermans. Sąsiad rodziny powiedział też, że kamera umieszczona na jego domu zarejestrowała krzyki 6-latki, jednak była tak usytuowana, że nie nagrała ani auta ani momentu porwania.
W chwilę po zajściu 6-latka pobiegła do domu, gdzie opowiedziała rodzicom o sprawie, a ci zgłosili się na policję.
Rzeczniczka policji prowincji Limburg, w którym leży Weert, zapowiedziała, że funkcjonariusze zajmą się sprawą, ale 6-latka musi po traumatycznym przeżyciu uspokoić się, by złożyć zeznania i pomóc policji w uchwyceniu sprawców.
Na razie holenderska policja nie zakłada, by napastnicy zamierzali po raz kolejny spróbować porwania. Funkcjonariusze zaapelowali też do mieszkańców Weert w sprawie informacji, które pomogłyby policji. Na razie wzywani są świadkowie, a biały samochód, którym poruszali się porywacze, to najprawdopodobniej Volkswagen Golf.