Te tanie truskawki z Hiszpanii? Najpewniej zbierały je za grosze wykorzystywane pracownice

Patryk Strzałkowski
- Szef zmusił mnie do seksu. Groził śmiercią. Mówił, że i tak nikt nie pomoże - wspomina jedna z marokańskich pracownic na hiszpańskich uprawach truskawek. Pracują tam tysiące imigrantek. Na co dzień spotykają się z dyskryminacją, nadużyciami, a niektóre - wykorzystaniem seksualnym.

Sezon na truskawki jest w pełni - w sklepach i na targowiskach reklamowane są polskie owoce. Jednak duża część sprzedawanych u nas truskawek pochodzi z Hiszpanii. Na co dzień pewnie nie zastanawiamy się, w jakich warunkach są zbierane. Jednak po Hiszpanii - kraju Unii Europejskiej - można by spodziewać się zachowania minimum standardów. Nic z tych rzeczy. 

Niemiecka grupa dziennikarzy śledczych CORRECT!V oraz serwis buzzfeed.com opublikowali reportaż, w którym opisano wykorzystanie pracownic-imigrantek na uprawach truskawek na południu Hiszpanii, w regionie Huelva. Chodzi nie tylko o płacę poniżej stawki minimalnej, fatalne warunki, lecz także o szantaż i gwałty. 

Truskawki, choć ich zbiory trwają krótko, są dla Hiszpanii ważnym towarem eksportowym. W zeszłym roku kraj sprzedał owoce warte ok. 600 mln euro. Trafiają do całej Europy, głównie do Niemiec. Także dla Polski Hiszpania jest głównym źródłem importowanych truskawek.

Na mapie widać uprawy szklarniowe - w tym truskawek - w regionie Huelva.

Owoce to kluczowa gałąź gospodarki szczególnie dla uboższych, południowych regionów kraju. Jedna pomimo bezrobocia na poziomie nawet 24 proc. brakuje chętnych do pracy na uprawach. W zeszłym roku w regionie Huelva poszukiwano prawie 12 tys. pracowników do zbioru truskawek. Zgłosiło się 840 Hiszpanów. Dlatego najczęściej tę prace wykonują imigranci. To często kobiety z Rumunii oraz Maroka. 

Pracownice wykorzystywane i gwałcone na plantacjach 

Kalima, jedna z kobiet, z którą rozmawiali reporterzy, mówiła, że na jej uprawie nie ma kuchni, w jednym pokoju śpi po sześć kobiet, a prysznic można brać tylko raz w tygodniu. Wieczorami do domu przychodzi nadzorca, imigrant z Maroka, który zmusza kobiety do seksu. Gdy te odmawiają, są karane w pracy. Na plantacji pracuje w sumie 100 kobiet, głównie z Maroka i Rumunii. 

- Szef krzyczy na nas, gdy mówimy po arabsku. Nie pozwala przerwać pracy nawet, gdy bolą plecy. Stale nas wyzywa - mówiła Sabiha.

- Szef mnie osaczył i zmusił, żebym poszła z nim. Groził, że odeśle mnie do Maroka. Nie chciałam go, ale mówił, że mnie zabije. To było pośrodku niczego, nikogo dookoła. Kazał mi uklęknąć. Zmusił do seksu analnego. Nie znałam tu nikogo, nie znałam języka. Powiedział mi, że nie ma sensu, bym rozmawiała z kimkolwiek, bo i tak nikt mi nie pomoże

- mówi inna kobieta, która przyjechała do Maroka, by zarobić na utrzymanie rodziny w kraju.

Reporterzy CORRECT!V relacjonują, że działające na miejscu organizacje pozarządowe ignorują problem. Kobiety nie mają też jak szukać pomoc w wymiarze sprawiedliwości, gdyż często nie znają języka i lokalnego prawa na tyle, by udowodnić czyjąś winę. Wiele boi się donosić o przestępstwach. Zdarzają się jednak przypadki skazania farmerów za wykorzystywanie pracownic. W 2014 roku skazano trzech Hiszpanów za wykorzystanie seksualne i "przestępstwo przeciwko moralności".

Choć statystyki policji nie oddają rzeczywistej skali problemu, może naprowadzać na to co innego: wysoki poziom aborcji w regionie upraw. Wg cytowanej przez reporterów pracownicy opieki społecznej nawet 90 proc. przypadków to pracownice sezonowe. 

Śledczy zajmą się doniesieniami o wykorzystaniu pracownic

Firma, która nadaje truskawkom z regionu certyfikat pochodzenia z "bezpiecznych i zrównoważonych upraw", stwierdziła, że nie wie o przypadkach wykorzystania seksualnego. Zapowiedziano zbadanie sprawy. 

Po opublikowanym w kwietniu reportażu CORRECT!V sytuacją zajęły się władze. Agencja ANSA podaje, że władze regionalne Andaluzji wezwały do przeprowadzenia śledztwa. - To już nie jest legenda miejska. To fakt i zgłosiliśmy sprawę do prokuratury, aby przeprowadzono śledztwo - powiedziała Rosa Aguilar z rządu regionalnego.

Władze zachęcają ofiary do zgłaszania się do wymiaru sprawiedliwości. Także regionalny resort rolnictwa ma dokładnie przyjrzeć się doniesieniom na temat wykorzystywania imigrantek na uprawach. 

Jednak obawy pracowników sezonowych przed zgłaszaniem złych warunków pracy wydają się uzasadnione. Jak podaje "El Mundo", Unia Pracowników Andaluzji zgłosiła przypadki zemsty na imigrantach, którzy zgłosili nadużycia. Związek podaje, że ponad 400 kobiet zostało nieformalnie zatrzymanych i grozi im wcześniejsze wysłanie do kraju po tym, jak złożyły doniesienia. Pracownicy, głównie kobiety z Maroka, zgłaszały m.in., że nie dostawały pensji oraz że warunki pracy były inne niż te, na które zgodziły się przy podpisywaniu umowy przed wyjazdem. 

Z kolei portal publico.es podaje, że lokalne władze i organizacje nie mają pojęcia o skali problemu. Ani od rządu, ani wymiaru sprawiedliwości, ani organizacji nie udało im się wydobyć żadnych danych o przypadkach nadużyć wobec pracowników sezonowych. Nie udało się też potwierdzić informacji niemieckiego serwisu na temat wysokiej liczby aborcji wśród imigrantek. Organizacje zrzeszające rolników w oświadczeniach zaprzeczają zarzutom reporterów i zapewniają, że nie wiedzą o żadnych przypadkach wykorzystania seksualnego na uprawach.

"Ja, niewolnik, żywię Europę"

Doniesienia o gwałtach na pracownicach sezonowych wyjątkowo szokują i przyciągnęły uwagę mediów, jednak informacje o nadużyciach w regionie nie są nowe. 

W 2017 roku telewizja France 24 wyemitowała reportaż, w którym podjęła temat pracowników m.in. na południu Hiszpanii. Dziennikarze nie dotarli do osób skłonnych mówić o molestowaniu, jednak pokazali trudne warunki życia pracowników, a także ich zbyt małe pensje. Jeden z występujących w reportażu związkowców starał się tłumaczyć pracownikom, że ok. 30 euro dziennie, które zarabiają, to znacznie poniżej płacy minimalnej. Mężczyzna, sam pochodzący z Senegalu, mówił, że "cud gospodarczy" regionu jest oparty na wykorzystywaniu pracowników. - Ludzie na targowiskach wiedzą, że to ja, niewolnik, żywię Europę - stwierdził Spitou Mendy.

 

O przypadkach nękania i wykorzystywania seksualnego pisano także w zeszłym roku w piśmie hiszpańskich Komisji Robotniczych. W artykule stwierdzono, że "każdy wie o nękaniu, ale nikt o tym nie mówi" ze względu na to, że region jest uzależniony od zbiorów truskawek. Wg pisma uczciwa praca staje się dla niektórych "pułapką". 

Są jeszcze starsze doniesienia o nieprawidłowościach na uprawach na południu Hiszpanii. Międzynarodowa Federacja na rzecz Praw Człowieka alarmowała o tym już w raporcie w 2012 roku. Wśród problemów wymieniano niedostateczne gwarancje pracy minimalnej, nadgodziny (w tym brak dodatkowego wynagrodzenia za nie), dyskryminację i rasizm czy konfiskowanie paszportów

CORRECT!V w dziennikarskim śledztwie zajął się nie tylko Hiszpanią, lecz także Marokiem i Włochami. W obu tych krajach reporterzy odkryli przypadki molestowania kobiet i wykorzystywania pracowników na uprawach warzyw i owoców, które trafiają na rynek europejski.

Ze słońcem nie ma żartów. Jak radzić sobie z upałami?

Więcej o: