Skruszonemu zabójcy przez lata wierzyły austriackie elity. Bawił z nimi na salonach i mordował dalej

O uwolnienie Jacka Unterwegera apelowały w latach 80. w liście do prezydenta elity Austrii. Gdy w końcu wyszedł na wolność, obracał się w najwyśmienitszych kręgach. Pisał książki, reżyserował sztuki teatralne, często bywał na salonach. W międzyczasie mordował kobiety.

Historią Jacka Unterwegera otwieramy nasz cotygodniowy cykl Gazeta.pl o najgłośniejszych sprawach kryminalnych w Polsce i na świecie. Kolejne odcinki w każdy czwartek. 

***

Johann Unterweger (szerzej znany jako Jack Unterweger) urodził się 16 sierpnia 1950 roku w Judenburgu. Był synem austriackiej prostytutki i prawdopodobnie amerykańskiego żołnierza. Matka porzuciła go, kiedy miał dwa lata, a wychowaniem zajął się dziadek, alkoholik. Swoje dzieciństwo Unterweger opisywał później jako bardzo ciężkie, pozbawione matczynej miłości. To matkę obwiniał także za swoje późniejsze życiowe błędy.

Pierwsze morderstwo

A błędy Unterweger zaczął popełniać już jako nastolatek. W wieku 16 lat wyspecjalizował się w kradzieżach, rabunkach i oszustwach. Gdy miał dwadzieścia lat uprowadził młodą dziewczynę i próbował zmusić ją do stosunku. Policja wielokrotnie otrzymywała na niego skargi od różnych kobiet.

W 1974 roku, pod pretekstem podwiezienia do domu, wywiózł za miasto młodą dziewczynę, brutalnie ją pobił i unieruchomił związując pończochami. Następnie, masturbując się, zgwałcił metalowym prętem. Dziewczyna opowiedziała o wszystkim policji i zidentyfikowała napastnika. Unterweger trafił do więzienia. Ale, jak się okazało, nie na długo. 

Za kratami zażył dużą ilość środków przeciwbólowych, które udało mu się przemycić do celi. Próba samobójcza poskutkowała przeniesieniem go do szpitala psychiatrycznego, z którego wkrótce został zwolniony.

Miesiąc później Unterweger zamordował 18-letnią dziewczynę dusząc ją jej własnym biustonoszem.

"Czyściec"

W lipcu 1976 roku Unterweger został skazany na dożywocie. Badający go psycholog orzekł, że ma sadystyczne skłonności psychopatyczne ze skłonnościami do narcyzmu i histerii.

Siedząc w więzieniu morderca ukończył liceum oraz kurs pisania (za który zapłaciła oczarowana nim wtedy dziennikarka) i napisał serię opowiadań, wierszy i sztuk teatralnych. Najważniejszym jego dziełem okazała się jednak autobiografia.

"Czyściec", bo tak zatytułował swoją książkę, przedstawia smutną historię życia Unterwegera. Autor opowiada o życiu bez matki, ciągłej tęsknocie za nią. Przedstawia siebie jako biedne dziecko, które żyło w strasznych warunkach, śpiąc z dziadkiem alkoholikiem w jednym łóżku. Unterweger opisuje, że ma depresją z powodu pobytu w więzieniu. Często śni mu się moment zakładania kajdanek na ręce. Rozważa samobójstwo.

W książce morderca przedstawia siebie jako ofiarę złego losu. Stara się poruszyć czytelnika swoją historią i robi wrażenie człowieka, który bardzo chciałby żyć normalnie. Co ciekawe, nie wspomina o dokonanej zbrodni - "Czyściec" kończy się w 1971 roku, kiedy Unterweger trafia do więzienia za kradzież samochodu.

"Dzieło" napisane przez więźnia zrobiło ogromne wrażenie na czytelnikach, którymi w większości byli wiedeńscy artyści i intelektualiści. Uwierzyli oni, że Jack Unterweger jest skruszonym przestępcą, który za kratami przeszedł wewnętrzną przemianę. Na zabójstwo, którego dokonał, zaczęli patrzeć, jak na przykry skutek pasma nieszczęść ciągnącego się przez całe jego życie.

Literacka twórczość Unterwegera przysporzyła mu wielu zwolenników i niemałej sławy. W więzieniu zaczęto go traktować pobłażliwie, a nawet pozwolono na wieczory autorskie w zakładowej auli. Odwiedzali go intelektualiści, przedstawiciele rządu oraz dziennikarze. Pozwolono mu także pojawić się w Teatrze Ludowym na premierze jego sztuki i ekranizacji "Czyśćca". Niewysoki, szczupły kryminalista o młodzieńczej twarzy rzucił urok na wpływową części Austriaków. Nie znając nawet dokładnie kartoteki Unterwegera, postanowili oni walczyć o jego uwolnienie.

Uwolnić mordercę

W 1985 roku austriackie elity podpisały list do ówczesnego prezydenta Austrii, Rudolfa Kirchschlagera . Apelowali w nim o uwolnienie Unterwegera. W tamtym momencie  odsiedział on za kratkami zaledwie 10 lat . Prezydent odmówił wcześniejszego wypuszczenia mordercy wyjaśniając, że zgodnie z prawem Austrii, przestępca skazany na dożywocie może być warunkowo zwolniony po co najmniej 15 latach. W związku z takim stanowiskiem, intelektualiści zaczęli liczyć, że Unterweger będzie mógł wyjść na wolność po odsiedzeniu najkrótszego, zgodnego z prawem wyroku.

Patrząc na wszystko z perspektywy czasu, wiele ważnych osobistości pewnie chciałoby wymazać z przeszłości swoje stanowcze apele. Sekretarz generalny reprezentujący austriackich pisarzy organizacji IG Autoren pisał wtedy np.

Abstrahując od ogólnych humanitarnych zasad, wiarygodność Ministerstwa Sprawiedliwości w kwestii rehabilitacji zostanie utrzymana lub pogrzebana zależnie od tego, jaki los spotka Jacka Unterwegera.

Jeden z najwybitniejszych w Austrii seksuologów Ernest Borneman napisał w liście do ministra sprawiedliwości:

Ten człowiek popełnił poważne przestępstwo, lecz wyraził głęboką skruchę, rozumie motywy swojego ówczesnego postępowania, przejawia cechy, które nigdy nie pozwolą mu na powrót do dawnego życia. Jako profesjonalny seksuolog jestem w stanie wydać bardziej merytoryczną ocenę niż niejeden psychiatra. Jestem zatem przekonany, że nigdy już nie popełni żadnego przestępstwa, i w związku z tym popieram jego starania o wcześniejsze zwolnienie z więzienia.

Warto zaznaczyć, że swój apel Boreman wystosował nie znając osobiście Unterwegera, ale jedynie po przeczytaniu "Czyśćca". Podobnie zresztą zrobili niemal wszyscy zwolennicy jego uwolnienia.

W 1990 roku, po 15 latach w więzieniu, rozpoczęła się procedura zwolnienia warunkowego. Unterweger miał wtedy po swojej stronie ogromną część pisarzy i artystów, a nawet wielu polityków. Podczas procesu reprezentował go George Zanger - prawnik wiedeńskiej śmietanki towarzyskiej. Aby wyjść na wolność Unterweger potrzebował jednak nie tylko ważnych sprzymierzeńców, ale także pozytywnej opinii psychiatrycznej. Wydała ją Michaela Happala, doktor z niedużym doświadczeniem.

Happala opierała się w swojej opinii na temat Unterwegera głównie na... lekturze "Czyśćca", niemal cytując niektóre jego fragmenty. Nie przeprowadziła jakichkolwiek niezależnych badań przeszłości mordercy. Nie przeczytała akt. Stwierdziła, że w osobowości Unterwegera zaszły pozytywne zmiany i nie zagraża on społeczeństwu. Dodatkowo, jak się później okazało, naczelnik więzienia nalegał, aby opinia na temat więźnia była możliwie jak najbardziej pozytywna.

Proces o zwolnienie warunkowe Unterwegera był przesądzony. 23 maja 1990 roku wyszedł na wolność.

Wolność

Jack świetnie odnalazł się na wolności. Jako przykład udanej resocjalizacji często zapraszany był do różnych programów publicystycznych oraz na wystawne przyjęcia. Do tego był artystą, autorem bestsellera i sztuk teatralnych.

W ciągu zaledwie roku od wyjścia z więzienia opublikował dwie książki i wyreżyserował dwie sztuki, na które dostał spore dotacje z Ministerstwa Edukacji i Kultury. Zaczął pracować także jako reporter. Obracał się w najwyśmienitszych kręgach i działał jak magnes na kobiety. Mieszkał w dużym apartamencie w eleganckiej części miasta i jeździł dobrym samochodem.

W tamtym czasie Wiedeń należał do najbezpieczniejszych miast na świecie. Do lat 90. XX wieku, policja nie miała tam żadnego przypadku seryjnego zabójstwa, a morderstwa nie zdarzały się często.

Kiedy wiosną 1991 roku przyzwyczajeni do spokojnego trybu pracy policjanci znaleźli w Lesie Wiedeńskim zwłoki prostytutki, byli w szoku. Kobieta była naga i leżała twarzą do ziemi. Zabójca rozłożył jej nogi w taki sposób, aby części intymne rzucały się w oczy znalazcy. Wokół szyi ofiara miała owiniętą pończochę. Sprawca wykonał skomplikowaną pętlę, która umożliwiała mu na przemian zaciskanie i rozluźnianie, co mogło przedłużyć cierpienie ofiary. Zwłoki, na których zabójca położył kilka gałęzi i trochę liści, pokryte były już warstwą niebieskawych grzybów, a prawa noga została niemal w całości zjedzona przez zwierzęta. Widok był przerażający.

Kilka dni później w lesie znaleziono zwłoki kolejnej prostytutki. Nagie ciało było ułożone w taki sam sposób jak w poprzednim przypadku. Tym razem zabójca do uduszenia ofiary użył elastycznej bluzki kobiety. Sposób wiązania był identyczny. Obrażenia twarzy świadczyły o tym, że przed śmiercią prostytutka musiała zostać dotkliwie pobita przez oprawcę.

W tamtym momencie wiedeńscy policjanci mieli już dwie zamordowane prostytutki, a kolejne dwie zaginęły. Śledczy przypuszczali, że one również padły ofiarą zabójcy. Prasa zaczęła rozpisywać się na temat seryjnego mordercy prostytutek.

Zapalony reporter

Jednym z reporterów zajmujących się tą sprawą był Unterweger. Przeprowadził serię wywiadów z prostytutkami, a także z szefem komendy głównej policji Maxem Edelbacherem. Unterweger opowiadał swoim rozmówcom, że zlecenie zrobienia reportażu w tej sprawie otrzymał ze względu na swoje wyjątkowe kompetencje: Jego ciotka była prostytutką i została zamordowana w 1967 roku przez swojego ostatniego klienta. Od niej dowiedział się wiele o "tamtym świecie". Historię ciotki Unterweger umieścił także w swojej książce.

"Zapalony reporter" wydawał się być bardzo zaangażowany w temat wyjaśnienia morderstw prostytutek. Tymczasem znalazł się w kręgu podejrzanych. Dzień przed wywiadem z Maxem Edelbacherem, do komendy głównej zadzwonił emerytowany inspektor policji August Schenner i przypomniał, że Unterweger "bardzo dawno temu" zamordował dwie prostytutki. Ale w związku z tym, że wspomniany przestępca miał w przeszłości na koncie tylko jedną ofiarę i zgodnie z aktami nie była ona prostytutką, zgłoszenia nie potraktowano jednak poważnie.

Tydzień po przeprowadzeniu wywiadu, Unterweger znów pojawił się w komendzie u Edelbachera i oznajmił, że ma zamiar wyjechać do Los Angeles (miał przydzielonego kuratora i musiał zgłaszać takie plany policji). Powiedział, że chce napisać reportaż o tamtejszej przestępczości i sposobach działania organów ścigania. Mimo, że  Unterweger był na liście podejrzanych w sprawie morderstw prostytutek, Edelbacher udzielił mu zgody na wyjazd.

Morderca w "Mieście aniołów"

W Los Angeles Unterweger skontaktował się z tamtejszą policją. Wydawał się bardzo zainteresowany przestępczością w dużym mieście i sposobami walki z nią.

W trakcie pięciu tygodni jego pobytu w Ameryce, morderstwa w Wiedniu ustały. W tym czasie znaleziono jednak ciała trzech prostytutek w Los Angeles. Wszystkie nagie, zostały uduszone własnymi stanikami. Analizując te sprawy, amerykańscy policjanci szybko doszli do wniosku, że mają u siebie seryjnego zabójcę. Dodatkowo badania potwierdziły, że sposób wiązania stosowany przez sprawcę był wyjątkowo wymyślny i we wszystkich przypadkach taki sam.

W tamtym czasie w Stanach Zjednoczonych zjawisko seryjnego morderstwa było już czymś dobrze znanym i policjanci błyskawicznie łączyli ze sobą kolejne przypadki. Mając już trzy ofiary tego samego zabójcy, śledczy zaczęli intensywnie patrolować okolice, w których kobiety były widziane po raz ostatni. Mieli nadzieję, że morderca zaatakuje po raz kolejny. Tak się jednak nie stało. Funkcjonariusze z Los Angeles podejrzewali, że w takim razie przestępca albo zginął, trafił za kratki za inne przestępstwo, albo gdzieś wyjechał.

Brutalny klient

Po powrocie Unterwegera do Austrii, tamtejsza policja nie miała pojęcia o tajemniczych morderstwach w Los Angeles. Znaleziono jednak kolejne ciała zaginionych wcześniej prostytutek.

W oddalonym o kilkadziesiąt kilometrów od Wiednia Grazu policjanci prowadzili śledztwo w sprawie morderstw dwóch kobiet. Obie zostały uduszone częściami własnej garderoby, dlatego też podejrzewano, że to zabójca z Lasu Wiedeńskiego rozszerzył teren działania.

Śledczy, przeprowadzając rozmowy z różnymi prostytutkami, natrafili na jedną, której zeznania okazały się przełomowe. Młoda kobieta opowiedziała im o wyjątkowo brutalnym kliencie, którego "obsługiwała". Mężczyzna wywiózł ją za miasto, w głąb lasu. Tam kazał się rozebrać, związał jej ręce kajdankami i odbył wyjątkowo brutalny stosunek. Kobieta obawiała się wtedy, że może nie wyjść cało z tego spotkania. Wszystko dobrze zapamiętała, ponieważ był to jeden z jej pierwszych i najgorszych klientów. Kiedy inspektorzy pokazali jej zdjęcie Unterwegera, bez namysłu potwierdziła, że to on.

Później sprawy potoczyły się już szybko. Wyszło na jaw, że Unterweger, mimo wcześniejszych zaprzeczeń, niejednokrotnie korzystał z usług prostytutek i nie należał do "delikatnych" klientów. Do tego parę razy został przyłapany na kłamstwie podczas przesłuchania i nie miał żadnego mocnego alibi na dni, kiedy ginęły kobiety. Sprawdzono wydruki z jego kart kredytowych. Transakcje potwierdziły, że znajdował on się w pobliżu miejsca każdej zbrodni.

W lutym 1992 roku sąd wydał nakaz aresztowania Unterwegera. Zanim jednak policjanci przystąpili do działania, któryś z funkcjonariuszy sprzedał gorący temat dziennikarzowi jednej z gazet. Układ miał być prosty - artykuł ukaże się dopiero w dniu zatrzymania Unterwegera. Tekst został jednak opublikowany dzień wcześniej. Jack uciekł.

Ucieczka

Unterweger uciekł do Miami. W międzyczasie kontaktował się z prasą i z policją, udzielił nawet obszernego wywiadu. Cała Austria usłyszała od niego, że policja nie ma żadnych dowodów jakoby on był zabójcą. Stwierdził, że śledczy czują presję, aby złapać seryjnego mordercę prostytutek i to on, ze względu na swoją przeszłość, jest dla nich idealnym podejrzanym. Ale mimo, że jest niewinny, to nie wróci, bo nie zniesie kolejnego zamknięcia.

Dla zwolenników Unterwegera taka wersja brzmiała idealnie. Tymczasem osoby wierzące, iż to on stoi za morderstwami, wytykały błędy jego warunkowego zwolnienia. Po dwóch tygodniach policjanci dowiedzieli się, że 27 lutego 1992 roku Unterweger zjawi się w Miami Beach, aby odebrać pieniądze w USA Money Exchange. Następnego dnia go zatrzymano. Niedługo później, został deportowany do Austrii.

Proces

Proces Unterwegera ruszył 20 kwietnia 1994 roku. Sławny pisarz miał odpowiadać za 11 morderstw, w tym trzy popełnione w Los Angeles i jedno w Pradze.

Przed sądem zgromadził się tłum. Ludzie przyjechali z innych miast, żeby na własne oczy zobaczyć mordercę. Nikt nie chciał tego przegapić. To miał być proces stulecia - po raz pierwszy w historii Austrii jeden człowiek był oskarżony o taką liczbę morderstw.

Dowody przeciwko Unterwegerowi nie wskazywały na niego w stu procentach, ale były mocne poszlaki. Oskarżony przebywał w pobliżu miejsc, w których po raz ostatni widziane były zamordowane kobiety. Nie miał alibi. Analiza włókien materiału znalezionego na ciele jednej z ofiar wskazywała, że było wysoce prawdopodobne, iż włókna te pochodziły z ubrań podejrzanego. W miejscu pasażera w samochodzie Unterwegera znaleziono włosy jednej z zamordowanych prostytutek. Dodatkowo wysłuchano opinii biegłego psychiatry, który stwierdził, że cierpi on na głębokie zmiany osobowościowe i ma tendencje sadystyczne.

Ważnym dowodem w sprawie (który jednak nie musiał obciążać akurat Unterwegera) była analiza pętli zaciskanych na szyjach ofiar. Doktor Lynne Herold z laboratorium kryminalistycznego w Los Angeles stwierdziła, że sposób wiązania był bardzo pomysłowy i miał siedem powtarzających się cech. Takie same pętle zastosował zabójca amerykańskich jak i austriackich prostytutek.

Obrona Unterwegera próbowała podważać dowody przedstawiane przez oskarżenie, twierdząc, że całą winę opiera się na zbiegach okoliczności i na wątpliwej (według oskarżenia) analizie DNA jednego włosa. Unterweger zaś próbował zrobić na ławie przysięgłych wrażenie sympatycznego, niegroźnego mężczyzny. Twierdził także, że wszystko co się teraz wokół niego dzieje, jest spowodowane jego przestępczą przeszłością, z którą obecnie nie ma nic wspólnego.

Tym razem mu się jednak nie udało - 28 czerwca 1994 roku ława przysięgłych wydała werdykt - uznano go winnym dziewięciu z 11 morderstw, o które go oskarżano. Resztę życia Unterweger miał spędzić za kratami. Po ogłoszeniu wyroku ze łzami w oczach zapowiedział, że będzie się odwoływał.

Następnego ranka serwisy informacyjne podały jednak szokującą wiadomość: o 3.40 nad ranem w celi więzienia stanowego w Grazu znaleziono powieszonego  Unterwegera. Popełnił samobójstwo.

Skazaniec powiesił przy pomocy pomysłowej pętli ze sznurka od spodni dresowych i liny z cienkiego metalowego drutu. Ponoć zastosował tę samą konstrukcję, którą miały pętle na szyjach zamordowanych prostytutek.