Wszystko zaczęło się od skargi jednopłciowej pary - obywatela Rumunii Adriana Comana i Amerykanina Claya Hamiltona. Zawarli oni małżeństwo w Brukseli, po czym Hamilton chciał uzyskać prawo legalnego pobytu w Rumunii przez okres powyżej 3 miesięcy (przysługujące współmałżonkom obywateli UE). Rumuńscy urzędnicy poinformowali, że Hamilton nie może zostać uznany w Rumunii za "współmałżonka", ponieważ państwo członkowskie nie uznaje małżeństw osób tej samej płci.
Państwa UE same podejmują decyzję w sprawie wprowadzania małżeństw lub związków partnerskich dla par tej samej płci. Nie są także zmuszone do uznawania związków zawartych poza swoimi granicami. Polska nie uznaje więc praw małżeństwa, zawartego np. przez dwie polskie obywatelki w Danii.
W związku ze sprawą Comana i Hamiltona Trybunał Sprawiedliwości orzekł jednak, że w przypadku dyrektywy o swobodzie przepływu osób słowo "współmałżonek" oznacza także małżonka w związku jednopłciowym, zawartym w jednym z krajów UE.
Dziś zwyciężyła ludzka godność
- powiedział po decyzji Trybunału Sprawiedliwości UE Coman.
Dlaczego jest to ważne? Ponieważ małżeństwo z obywatelem UE daje prawo do swobodnego przemieszczania się i pobytu we wszystkich krajach wspólnoty. Trybunał orzekł więc, że rząd Rumunii musi uznać prawo do pobytu amerykańskiego małżonka swojego obywatela, nawet jeżeli poza tym nie uznaje tego zawartego w Belgii małżeństwa.
Stanowisko Trybunału jest wiążące także dla polskich władz. Należy jednak pamiętać, że dotyczy wyłącznie kontekstu unijnej dyrektywy dotyczącej przepływu osób. Zawarte za granicą małżeństwa jednopłciowe w dalszym ciągu będą w Polsce dyskryminowane poprzez odmowę uznania ich praw np. w kontekście prawa spadkowego czy rodzinnego.
Clay Hamilton i Adrian Coman Fot. Vadim Ghirda / AP Photo