Mieszkańcy miejscowości leżących w pobliżu wulkanu Fuego w Gwatemali rozpoczynają chowanie ofiar gwałtownej erupcji, do której doszło w niedzielę. Strumienie lawy, popiołu i skał zmieszane z wodą i odpadkami spływały po bokach wulkanu, blokując drogi i niszcząc domy.
Według danych gwatemalskich władz zginęło co najmniej 69 osób, ale tylko 17 udało się dotychczas zidentyfikować. Wszystko przez wulkaniczny pył i sporą temperaturę, które zniekształciły zwłoki. Niektóre z ciał nie mają zachowanych nawet linii papilarnych. 46 osób zostało rannych.
Wulkan Fuego nadal daje o sobie znać - we wtorek nad ranem wulkanolodzy odnotowywali od ośmiu do dziesięciu umiarkowanych erupcji.
Gwałtowna niedzielna erupcja zaskoczyła mieszkańców Gwatemali, którzy mieli niewiele czasu na ucieczkę i schronienie przed pyłem.
Byliśmy na przyjęciu, świętując narodziny dziecka, kiedy jeden z sąsiadów krzyknął do nas, żebyśmy wyszli i zobaczyli nadchodzącą lawę. Nie wierzyliśmy w to, ale kiedy wyszliśmy, zobaczyliśmy gorące błoto płynące ulicą
- opisywała w rozmowie z agencją Associated Press Hilda Lopez, mieszkanka wioski San Miguel Los Lotes. Matka kobiety utknęła w budynku, jak również teść.
Dom mojej matki został pogrzebany z całą rodziną w środku: moimi trzema synami, dwiema córkami i wnukiem. Byli też tam moja matka, siostry, siostrzenice i siostrzeńcy
- wyliczała inna mieszkanka Los Lotes w rozmowie z CNN.
Zdarzają się jednak cuda. Gwatemalskie służby w poniedziałek opublikowały film, na którym widać dziecko uratowane z domu pokrytego pyłem.
Służby ratownicze przekopują gruzy i błoto za pomocą łopat i koparek, a leżący na ziemi pył jest na tyle gorący, że topi podeszwy butów.
Ciała były tak gęsto pokryte popiołem, że wyglądały jak posągi
- informuje agencja AP. Rzecznik rządowej komórki odpowiedzialnej za sytuacje kryzysowe przekonuje, że alerty zostały wysłane do zagrożonych miejscowości tak szybko, jak tylko było wiadomo o niebezpieczeństwie związanym z erupcją. Niektóre ze społeczności udało się ewakuować.
W innych, takich jak Los Lotes czy El Rodeo, oddalonych od krateru ok. 12 kilometrów, było niestety za późno. Ostrzeżenia wysyłano wtedy, gdy lawa i pył docierały już do zagrożonych miejscowości.