W połowie maja Korea Północna odwołała spotkania z sąsiadami z południa. Północnokoreańska agencja informacyjna KCNA podawała wówczas, że powodem są odbywające się manewry wojskowe Stanów Zjednoczonych i Korei Południowej.
Zagrożone jest też spotkanie przywódcy Korei Północnej Kim Dzong Una z prezydentem USA Donaldem Trumpem, które jest zaplanowane na 12 czerwca w Singapurze. Tymczasem z Korei Północnej płyną kolejne wieści, które mogą być użyte do uargumentowania zerwania dalszych rozmów z Zachodem.
KCNA opublikowała apel Czerwonego Krzyża z Korei Północnej, by Seul wydał 12 kobiet, kelnerek, które zbiegły z Korei Północnej na południe w kwietniu 2016 roku. Północ utrzymuje, że kobiety w rzeczywistości nie zbiegły, a zostały porwane i wbrew swojej woli są w Korei Południowej.
ZOBACZ TEŻ: Korea Północna zrywa rozmowy pokojowe z Południem. Grozi też odwołaniem spotkania z Trumpem
Seul całkowicie zaprzecza takiej wersji i wskazuje, że kelnerki uciekły z restauracji w Chinach, prowadzonej przez reżim w Pjongjangu, z własnej inicjatywy.
Władze Korei Południowej powinny przyznać się do niesłychanych okrucieństw reżimu Parków (według Pjongjangu to grupa o takiej nazwie stoi za porwaniami), ukarać osoby odpowiedzialne za sprawę, ale też bezzwłocznie wysłać nasze obywatelki do swoich rodzin. To pokaże, że chcą polepszenia stosunków między państwami
- czytamy w apelu.
ZOBACZ TEŻ: Niespodziewana ucieczka z Korei Północnej. Z nikim od Kim Dzong Una nie udało się skontaktować
Chcesz mieć najlepsze materiały z całego portalu? Wypróbuj nasz nowy newsletter >>>