Do katastrofy samolotu pasażerskiego na Kubie doszło w piątek po południu naszego czasu, ok. 12:00 czasu lokalnego. 40-letni boeing 737 rozbił się niedługo po starcie, między lotniskiem im. Jose Marti w stolicy kraju, Hawanie (to z niego wystartował), a pobliską miejscowością Santiago de las Vegas.
Informacje o tragedii na razie są skąpe. Wiadomo, że samolot należał do meksykańskich linii lotniczych Aerolíneas Damojh (nie - jak wcześniej podawano - Blue Panama). Został wypożyczony na kilka miesięcy kubańskim narodowym liniom lotniczym Cubana de Aviacion. Miał odbyć lot krajowy, a konkretnie lecieć z Hawany do Holguin, miejscowości położonej na wschodzie wyspy.
Na pokładzie boeinga było, według najnowszych informacji, 105 pasażerów, w tym jedno dziecko, i załoga. Katastrofę przeżyły 3 kobiety, które obecnie przebywają w szpitalu. Są w stanie krytycznym. Większość z ponad 100 ofiar to Kubańczycy. Dwóch pasażerów pochodziło z Argentyny. Załoga zaś - z Meksyku.
W mediach społecznościowych krótko po katastrofie samolotu zaczęły pojawiać się zdjęcia i nagrania. Świadkowie najpierw usłyszeli "ogromny huk", później pojawiła się kula ognia, a następnie słup czarnego dymu widoczny z daleka.
Po katastrofie samolotu na Kubie ogłoszono 2-dniową żałobę. Kondolencje złożyli już prezydent Kuby Miguel Diaz-Canel oraz prezydent Meksyku Enrique Pena Nieto.
Stacja CNN podaje, że część samolotów narodowych linii Cubana de Aviacion nie mogła latać "z powodów bezpieczeństwa". Przyczyny piątkowej katastrofy boeinga 737 nie są na razie znane.
Linie lotnicze Cubana są obarczone złą sławą. Od lat 50. w katastrofach i wypadkach samolotów Cubany zginęło ponad 600 osób. Narodowy przewoźnik jest też znany z opóźnień i odwoływanych lotów.