To PO zaczęła walkę z racami na stadionach. Dziś na starówce odpalili je politycy

Kolorowe race są kojarzone z meczami - choć są one na imprezach masowych nielegalne. Dziś pojawiły się na Marszu Wolności, organizowanym przez partie i środowiska opozycje.

50 tysięcy osób miało brać udział w Marszu Wolności, którzy przeszedł w sobotę w Warszawie - wynika z danych urzędu miasta. Manifestację sprzeciwu wobec władzy PiS organizowała Platforma Obywatelska, Nowoczesna i KOD. 

Na marszu pojawiły się flagi Polski i UE, partyjne banery i transparenty. Jak widać na zdjęciach, organizatorzy korzystali też z kolorowych rac, znanych raczej z piłkarskich stadionów. Trzymały je osoby na autobusie piętrowym z flagami z logiem PO.

Tymczasem to za rządów koalicji PO-PSL wprowadzono karę grzywy, ograniczenia lub pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat za wnoszenie i posiadanie pirotechniki na imprezach masowych. Zdjęcie z autobusu zamieszczono też na koncie Platforma NEWS na Twitterze.

Race są popularne wśród kibiców. To także znak rozpoznawczy Marszu Niepodległości. W ostatnich latach po manifestacji narodowców podnoszono problem braku reakcji ze strony policji na łamanie przepisów przez tysiące osób, które odpalają wtedy race.

W 2016 roku policja zapewniała, że informowała organizatorów o problemie i wzywała by ci przekazali uczestnikom, aby nie używali rac. Osoby, które to robiły, nie były zatrzymywane na miejscu, ale policja szukała ich i wyzwała na komendy. Rzecznik policji Mariusz Ciarka przyznawał, że choć celem rac jest tylko efekt wizualny, to "są one zabronione".

W tym roku kilka raz odpalono race na marcowej manifestacji przeciwko zaostrzeniu przepisów aborcyjnych. Wtedy interweniowała policja, a oburzeni ludzie pytali, dlaczego nie reagowali podczas marszów niepodległości.

Więcej o: