Zamknięte w kontenerze pisklęta oczekiwały w sobotę na transport do Demokratycznej Republiki Konga, ale lot został odwołany.
Po tym, jak eksporter odmówił odebrania kontenera z drobiem, w niedzielę lokalne władze wysłały na lotnisko weterynarza. Ten stwierdził, że cześć z kurcząt padła z gorąca. Wtedy podjęto ostateczną decyzję o skróceniu ich cierpienia.
Jednak strażacy z lotniska w Brukseli odmówili wykonania polecenia. Wtedy wezwano straż z pobliskiego Zaventem, by zakończyć cierpienie ptaków.
Masowe zagazowanie piskląt dość zgodnie skrytykowali flamandzcy radni. "Dla władz nie ma różnicy pomiędzy paczkami, a żywymi zwierzętami" - ocenili.