Podczas porannej konferencji Tom Evans, ojciec 2-latka powiedział, że chce rozmawiać z lekarzami na temat ewentualnego powrotu chłopca do domu. - Nie pozwolono nam pojechać do Włoch. Moglibyśmy zabrać go dalej, ale czy to byłoby słuszne? - powiedział. - Więc to, co chcemy zrobić teraz, to spotkać się z lekarzami w Alder Hey (szpital w, którym przebywa Alfie Evans - przyp.) i poprosić o zgodę na powrót do domu - dodał.
Tom Evans zapewniał dziennikarzy, że pielęgniarki opiekujące się jego synem były "zszokowane" stanem zdrowia dziecka. - Trzeci dzień z rzędu i nie było z nim ani jednego problemu. Pielęgniarki przyszły i powiedziały "wow" - stwierdził.
- Alfie nie potrzebuje intensywnej opieki. Leży w łóżku z butlą tlenu, który wtłaczany jest do jego płuc. Niektórzy mówią, że to cud. To nie jest cud, to była zła diagnoza - cytuje Toma Evansa "The Guardian".
Przypomnijmy, że Alfie Evans przebywa w szpitalu dziecięcym Alder Hey w Liverpoolu. W poniedziałek został odłączony od aparatury podtrzymującej życie. Rodzice chorego 2-latka chcieli, by trafił na leczenie do Włoch (konkretnie chodziło o szpital Dzieciątka Jezus w Rzymie). Pomoc deklarował nawet papież Franciszek. W środę sąd apelacyjny w Wielkiej Brytanii podtrzymał decyzję w sprawie 2-letniego Alfiego Evansa. Wbrew rodzicom orzekł, że nie może zostać przewieziony do rzymskiego szpitala.
"Tygodnik Solidarność" wystosował do prezydenta Andrzeja Dudy petycję, w której prosi o przyznanie polskiego obywatelstwa Alfiemu Evansowi. Za to wsparcie również podziękował dzisiaj Tom Evans.
W sprawę Alfiego Evansa chce się zaangażować Krzysztof Rutkowski >>>
Informacje o chorym chłopcu budzą wiele emocji na całym świecie. Pojawiły się nawet wezwania do szturmu na szpital. Tymczasem lekarze nie mają wątpliwości - dziecko, chociaż wygląda normalnie nie może zostać uratowane.
Alfie Evans: na co choruje chłopiec, o którym mówi cały świat? Wyjaśniamy >>>