Krwawe zamieszki w Nikaragui, dziennikarz zabity w czasie relacji na żywo. Świat reaguje

Krwawe zamieszki w Nikaragui trwają już tydzień. Zginęło w nich co najmniej 27 osób, a ponad 100 zostało rannych. Amerykanie ewakuują rodziny dyplomatów. Głos zabrali ONZ i papież Franciszek.

Krwawe zamieszki w Nikaragui wybuchły w środę 18 kwietnia. Powodem protestów jest reforma systemu ubezpieczeniowego, zarządzona przez prezydenta Daniela Ortegę i tego dnia zatwierdzona przez rząd.

Dlaczego wybuchły protesty w Nikaragui?

Reforma miała polegać na wzroście obowiązkowych składek, nakładanych zarówno na pracodawców (z 19 proc. wynagrodzenia do 22,5 proc.), jak i pracowników (z 6,25 proc. wynagrodzenia do 7 proc.). Zakładała również obniżenie emerytur o 5 proc. - uzyskana kwota miała być pobierana na wydatki medyczne.

Reforma miała wejść w życie od 1 lipca br. i spowodować zmniejszenie deficytu w systemie ubezpieczeń społecznych. Te propozycje władzom Nikaragui rekomendował Międzynarodowy Fundusz Walutowy.

Po decyzji prezydenta Ortegi na ulice stolicy wyszli najpierw emeryci, następnie dołączyli do nich studenci, pracownicy i przedsiębiorcy. Szybko dołączyli chuligani. Dochodziło do walk ulicznych i plądrowania sklepów. Reuters zrobił zdjęcia właścicielom sklepów, którzy uzbrojeni w pistolety bronili swoich dobytków.

Protesty wybuchły też w wielu innych miastach. Między zwolennikami rządu a protestującymi dochodziło do regularnych starć.

Jak podaje BBC, protestujący byli atakowani też przez osoby noszące kaski motocyklowe, którzy bili ich metalowymi rurami i kablami. Niektóre lokalne media podawały, że byli to prorządowi bojówkarze.

Ortega oskarżał protestujących o sianie terroru i porównywał do gangów z Ameryki Środkowej. Przemoc stosowali też policjanci, którzy używali gazu łzawiącego i gumowych kul, co skrytykowały USA i UE.

Według agencji informacyjnej EFE w starciach między demonstrantami a policją zginęło co najmniej 27 osób, w tym jeden policjant, podaje BBC. Rannych zostało co najmniej 100 osób.

Dziennikarz zastrzelony podczas relacji na żywo

Wśród ofiar jest dziennikarz nikaraguańskich mediów. Angel Gahona został zastrzelony podczas nadawania relacji na żywo na Facebooku, gdy pokazywał zniszczenia w mieście Bluefields na wschodnim wybrzeżu kraju. Sprawcy nie zatrzymano. Lokalne media w kontekście śmierci dziennikarza podawały, że broń mieli głównie policjanci i przedstawiciele innych służb.

Podczas protestów rząd odciął też od sieci kilka stacji telewizyjnych. Dziennikarz telewizji 100% Noticias Miguel Mora napisał na Facebooku:

Rząd wysłał swoich ludzi, by nam grozili. Wytrzymamy.

Daniel Ortega ustępuje

W niedzielę rządzący od 2007 roku Daniel Ortega (był również prezydentem w latach 1985-1990) zapowiedział rezygnację z planowanej reformy. To jednak nie doprowadziło do uspokojenia nastrojów. Protestujący, jak podaje AFP, oskarżają rząd o korupcję, nepotyzm (wiceprezydentem Nikaragui jest żona Ortegi, Rosario Murillo), odmawianie wolności wypowiedzi, wolności prasy i możliwości pokojowego demonstrowania.

Świat reaguje na zamieszki w Nikaragui

W efekcie zamieszek w poniedziałek amerykański Departament Stanu zarządził ewakuację rodzin personelu dyplomatycznego z Nikaragui. Poinformowano także, że kraj mogą opuścić również sami dyplomaci, jeśli uznają to za stosowne. Decyzję uzasadniono wzrostem przemocy w kraju.

Zaniepokojenie wydarzeniami w Nikaragui wyraził tez papież Franciszek. W niedzielę podczas spotkania z wiernymi w Watykanie, po modlitwie Regina Coeli, apelował o pokój.

Wyrażam moją bliskość w modlitwie z tym umiłowanym krajem, i przyłączam się do biskupów, prosząc o zaprzestanie wszelkiej przemocy, unikanie bezużytecznego rozlewu krwi

- powiedział papież. Dodał, że sporne kwestie powinny być rozwiązywane pokojowo i z poczuciem odpowiedzialności.

Niepokój wyraził też sekretarz generalny ONZ, Antonio Guterres, który zaapelował do Daniela Ortegi, by zapewnił ochronę praw człowieka wszystkim obywatelom, szczególnie prawo do zgromadzeń i wolność wypowiedzi.

Największy protest odbył się w poniedziałek. Był pokojowy. Tysiące mieszkańców Nikaragui maszerowało z flagami kraju, domagając się rezygnacji Ortegi.

Więcej o: