24 czerwca odbędą się wybory prezydenckie i parlamentarne w Turcji - ogłosił prezydent Recep Tayyip Erdogan. Zgodnie z wyborczym kalendarzem, miały się odbyć w listopadzie 2019 r. Turecki prezydent stwierdził jednak, że obecna sytuacja w państwie zmusza go do zmiany planów.
Po wyborach prezydent będzie miał znacznie szersze kompetencje - będzie jednocześnie głową państwa i szefem rządu. Zyska też prawo do wydawania dekretów z mocą ustawy i arbitralnego rozwiązywania parlamentu. Będzie miał również większy wpływ na obsadę stanowisk sędziowskich. Te rozszerzone uprawnienia prezydent zyskał w wyniku ubiegłorocznego referendum.
Prezydent Recep Tayyip Erdogan, tłumacząc swoją decyzję o przyspieszeniu wyborów, nawiązał do operacji w Syrii, sytuacji w regionie i potrzeb gospodarczych Turcji. Podkreślił, że wszystko to wymaga ważnych decyzji od rządu i nie można czekać z wprowadzeniem systemu prezydenckiego. Tymczasem jeszcze dzień wcześniej przedstawiciele rządzącej w Turcji partii i sam Erdogan zaprzeczali temu, jakoby miało dojść do przedterminowego głosowania.
Recep Tayyip Erdogan rządzi Turcją od 15 lat. W kolejnych wyborach będzie miał szansę na nową, pięcioletnią kadencję.
Niedługo po ogłoszeniu decyzji o przedterminowych wyborach parlament przedłużył o trzy miesiące stan wyjątkowy, który został wprowadzony po próbie zamachu stanu w lipcu 2016 roku.
- Te wybory odbędą się w warunkach stanu wyjątkowego, co jest wygodne dla władzy. Możliwości prowadzenia kampanii przez opozycję będą znacznie ograniczone - komentował w radiowej Jedynce dr Konrad Zasztowt z Wydział Orientalistycznego Uniwersytetu Warszawskiego.