"Łoooo! Ale mamy wideo! Skur***n". Radość po zabiciu bezbronnego. Wyciekło nagranie

Izraelscy żołnierze, którzy towarzyszyli snajperowi w momencie postrzelenia nieuzbrojonego Palestyńczyka, krzyczą z radości. Wszystko widać na nagraniu. Zdaniem izraelskiego ministra strzelec "zasługuje na medal". Tymczasem napięcie w Gazie rośnie m.in. po zabiciu dziennikarza. Jak wygląda sytuacja?

Żołnierzy krzyczących z radości po postrzeleniu Palestyńczyka widać na nagraniu, które wyciekło do izraelskich mediów. Pojawiło się ono w momencie wzrostu napięcia między Izraelem, a Palestyńczykami w Gazie. Od początku kwietnia przy płocie granicznym Strefy Gazy odbywają się masowe protesty. Palestyńczycy okrzyknęli je "Wielkim Marszem Powrotu" - chodzi powrót palestyńskich uchodźców, wysiedlonych podczas tworzenia państwa Izrael w latach 40. 

W czasie największych demonstracji armia Izraela otwierała ogień do protestujących. Tłumaczono to "zagrożeniem infiltracji" kraju i naruszenia płotu. Według palestyńskich mediów zginęło kilkanaście osób, a rany - w dużej mierze od ostrej amunicji - odniosło nawet  3 tys. ludzi. Ponad setka jest w ciężkim stanie.  

Po ostatnim krwawym dniu demonstracji w mediach ujawniono nagranie, na którym widać Izraelczyków strzelających do nieuzbrojonych mężczyzn po drugiej stronie płotu. Armia szybko wyjaśniła, że nie jest ono aktualne - wykonano je w grudniu. Nie zmienia to jednak treści filmu.

Widać na nim, jak żołnierze obserwują znajdujących się w pewnej odległości, po drugiej stronie płotu granicznego, Palestyńczyków. - Gdy tylko się zatrzyma, zdejmij go. Masz go na celowniku? - pyta jeden z żołnierzy. Na chwilę wstrzymuje się z oddaniem strzału. Mężczyznę zasłania drut kolczasty, inny wojskowy mówi, by poczekać, bo "jest tam mały dzieciak". 

- Zdejmuj tego w różowym - wskazuje żołnierz. - Nie, celuję do tego w niebieskim - odpowiada strzelec. Tuż po tym pada strzał i widać, jak Palestyńczyk pada na ziemię. 

- Łoooo! Ale mamy wideo! Taak! - krzyczą z zadowoleniem żołnierze. - Skur***n - komentują.
- Ale legendarne wideo. Zobacz, biegną go ewakuować. Ktoś dostał w głowę. Nagrywaj. Wow! - mówią.
- Aż wyleciał nogami do góry - śmieje się jeden z wojskowych. 

"Najbardziej moralna armia na świecie"

Po ujawnieniu nagrania pojawiły się krytyczne komentarze. Dotyczyły zarówno zachowania żołnierzy, jak i samego faktu strzelania do nieuzbrojonych Palestyńczyków, którzy - sądząc po nagraniu - nie stanowili bezpośredniego zagrożenia dla żołnierzy. Dziennikarz Ben White zwracał uwagę, że zasady strzelania do Palestyńczyków są - jego zdaniem - złamaniem prawa międzynarodowego.

Blogerka Natasha Roth kpiła ze sloganu, jakim określa się izraelskie wojsko: "Tak wygląda 'najbardziej moralna armia na świecie'".

Izrael: Snajper zasługuje na medal

Armia zapowiedziała śledztwo i szybko przedstawiła pierwsze wnioski. Wczoraj wieczorem zapowiedziano, że żołnierze zostaną "zdyscyplinowani" - podaje AP. Według wojska do incydentu doszło w czasie "próby sabotowania płotu bezpieczeństwa" między Izraelem a Gazą. Postrzelony mężczyzna, który przebywał w pobliżu ogrodzenia, miał być wezwany do zatrzymania się, zanim został postrzelony w nogę. Armia nazwała go "podżegaczem".

W oświadczeniu poinformowano, że film nagrywał nie strzelec, a żołnierz z innej jednostki. Potępiono fakt zarejestrowania incydentu na filmie oraz wypowiedzi żołnierzy, które "nie licują z wartościami wojska". Mają oni "ponieść konsekwencje", nie sprecyzowano jednak, co dokładnie to oznacza. 

Ben White, autor książek o konflikcie izraelsko-palestyńskim, zwracał uwagę, że wojsko potępiło fakt nagrania działań żołnierzy, ale nie samo strzelanie do nieuzbrojonego mężczyzny. Wg Reutersa samo postrzelenie Palestyńczyka wojskowi ocenili jako "wzorowe". White zacytował na Twitterze ministra obrony Izraela Awigdora Liebermana, który powiedział, że "snajper zasługuje na medal, a autor nagrania na naganę." - Jesteśmy najbardziej moralną armią na świecie, ale czasem na linii frontu, pod wpływem stresu, pojawia się agresja. To zrozumiałe - dodał minister.

W rozmowie z serwisem ynetnews.com anonimowy żołnierz mówił, że nagranie nie pokazuje całej sytuacji i Palestyńczyk mógł wcześniej być ostrzeżony, snajper mógł najpierw oddać strzał w powietrze. Tłumaczył też, że "główny prowokator (protestu - red.) niekoniecznie musi być uzbrojony lub starać się pokonać płot", by żołnierz mógł do niego strzelić. 

Dziennikarz i kilkunastu innych zginęło od izraelskiej kuli

Choć zdarzenie na nagraniu miało miejsce w grudniu, to jest odbierane w kontekście ostatnich protestów w Gazie i reakcji Izraela. Jeszcze przed początkiem demonstracji wojsko zapewniało, że wyśle na granicę z Gazą "100 snajperów". Pierwszego dnia demonstracji strona palestyńska poinformowała o setkach rannych i kilku, a później kilkunastu zabitych. Od tego czasu liczba ofiar śmiertelnych wzrosła do około 20, a postrzelonych - do 3 tysięcy. Nikt po stronie izraelskiej nie został ranny.

Siły Zbrojne Izraela uzasadniały użycie siły, w tym ostrej amunicji, "zagrożeniem infiltracji kraju" na dużą skalę. Argumentowano, że gdyby protestujący przekroczyli płot, mogliby stanowić zagrożenie dla cywilów na terytorium kraju. Kolejnym argumentem jest to, że protesty mają być inspirowane i wykorzystywane przez fundamentalistyczny Hamas, który de facto rządzi w Gazie. Izrael dowodził, że część z zabitych to działacze Hamasu, a także, że w czasie protestów umieszczono dwa ładunki wybuchowe w okolicy płotu.

Jednak na nagraniach z ostatnich protestów widać, że kule izraelskich snajperów trafiały nieuzbrojonych protestujących, m.in. gdy uciekali od płotu lub w czasie modlitwy.

Szczególne oburzenie wzbudził fakt zastrzelenia Jasira Murtaja, 30-letniego dziennikarza ze Strefy Gazy. Relacjonował on protesty ubrany w kamizelkę z napisem "PRESS". Pomimo tego został postrzelony i zginął - opisuje izraelski "Haaretz".

Według strony palestyńskiej w momencie postrzelenia Murtaja znajdował się 350 m od płotu granicznego. Armia z początku komentowała, że "nie strzela celowo do dziennikarzy", a zabicie 30-latka zostanie zbadane. W późniejszych tłumaczeniach strony izraelskiej pojawiły się zarzuty, że dziennikarz "mógł sterować dronem", a także, że rzekomo był powiązany z Hamasem (na co nie przedstawiono dowodów). Tej ostatniej tezie przeczy fakt, że firma Murtaja dostała grant od rządu USA, co wiązało się z jej dokładnym sprawdzeniem.

Mężczyznę wspominali inni dziennikarze, w tym współpracujący z nim pracownicy lokalnych i zachodnich mediów. Przywoływano wypowiedzi 30-latka o tym, że marzy o podróżach, a przez całe życie nigdy nie opuścił niewielkiej Strefy Gazy.

Desperacja w strefie Gazy

Agencja AP podkreślała, że protesty w Gazie - które mają potrwać do połowy maja - są napędzane zarówno przez Hamas, jak i przez autentyczną desperację mieszkańców strefy. Gaza, w której mieszkają dwa miliony ludzi, jest odcięta od reszty świata izraelską blokadą. Mieszkańcom bardzo trudno jest uzyskać przepustkę, nawet na leczenie czy spotkanie z rodziną. Gospodarka, służba zdrowia i infrastruktura są tam w fatalnym stanie, a problemem jest nawet dostęp do słodkiej wody i elektryczności. 

"Śmierć jest lepsza od upokorzenia" - skandowali niektórzy uczestnicy protestów. 

Więcej o: