Hope Hicks ogłosiła miesiąc temu, że z końcem marca odchodzi ze stanowiska dyrektor do spraw komunikacji, której podlegają służby prasowe Białego Domu. Tłumaczyła, że chce "szukać nowych szans i wyzwań" poza administracją.
Krótko wcześniej Hicks podczas przesłuchania w Kongresie, który bada potencjalną współpracę sztabu Trumpa z Rosją, przyznała, że zdarzało jej się kłamać dla prezydenta. Zapewniła jednak, że nie dotyczyło to w najmniejszym stopniu "rosyjskiego" śledztwa. Jako przykład podała sytuację, gdy powiedziała komuś, że Trump ma ważne spotkanie, by nie musiał spotykać się z tą osobą. Biały Dom zapewnia, że dymisja nie ma nic wspólnego z zeznaniami.
Tuż przed świętami Hicks ostatecznie odeszła z pracy i ostatni raz wystąpiła z prezydentem przed kamerami. Oboje wyszli do ogrodu przed Gabinetem Owalnym, gdzie z oddali 29-latka żegnała się z dziennikarzami. W trakcie krótkiego pożegnania Trump pocałował kobietę w policzek, pokazywał na nią palcami i machał do dziennikarzy, a na koniec uścisnął jej dłoń i zdawał się nachylać do ponownego pocałunku. Hicks odwinęła się jednak w drugą stronę i odeszła. Po chwili Trump różnież odszedł w drugą stronę.
Na komentarze nie trzeba było dług czekać. "Prezydent Alfa nachyla się, by ostatni raz pocałować Hope Hicks, ale zostaje odrzucony" - napisał pisarz i komik Patrick Monahan.
Wiele osób uważało, że pocałunek w policzek to w tym przypadku nie do końca odpowiedni. "Ciekawe, czy całuje też wszystkich mężczyzn, którzy odchodzą", "To niestosowne, by pracodawca całował swojego pracownika" - pisali komentatorzy
Hicks jest byłą modelką. Początkowo współpracowała z córką Donalda Trumpa Ivanką przy promocji jej produktów. W 2014 roku została zatrudniona w firmie obecnego prezydenta. Dwa lata później przeszła do jego sztabu wyborczego, nie mając żadnego doświadczenia w sprawach politycznych.
Pracując w Białym Domu Hicks stała się najbliższym doradcą Donalda Trumpa, oczywiście poza członkami jego rodziny. Według CNN długa współpraca i lojalność wobec prezydenta sprawiły, że wydawała się ona mu nieodzowna - choć sama rzadko udzielała się publicznie.