Proces ruszył 8 marca przed sądem w Kopenhadze. Dotyczy sprawy z 2017 roku; w sierpniu wyłowiono fragmenty ciała szwedzkiej dziennikarki Kim Wall. O jej zamordowanie, a także torturowanie, oskarżony jest ekscentryczny duński wynalazca Peter Madsen, który zaprosił ją 10 sierpnia na pokład swojej łodzi podwodnej Nautilius.
Madsen utrzymywał, że kobietę odstawił na ląd, zanim jego łódź zatonęła, później wielokrotnie zmieniał wersję zdarzeń. Dotychczas przyznał się jedynie do rozczłonkowania ciała dziennikarki i wyrzucenia go do wody. Według koronerów Kim Wall najprawdopodobniej zginęła w wyniku odcięcia dostępu powietrza do dróg oddechowych. Nie podano jednak szczegółów, jak do tego doszło. Mogą być zbyt drastyczne.
W trakcie procesu ujawniane są kolejne fakty z życia Madsena, które pokrywają się z tym, co znaleziono na jego komputerze - nagrania tortur i zabójstw kobiet, których dokonywali nieznani oprawcy. Zeznania w sądzie składały kochanki wynalazcy, ponieważ jak się okazało, wraz z żoną mieli "otwarte małżeństwo" i spotykali się z innymi ludźmi.
Łódź podwodna Petera Madsena UC3 Nautilius Fot. Wikimedia Commons
Jak opisuje "Daily Mail", kochanki potwierdziły fascynację Madsena tzw. snuff films (przedstawiają sceny gwałtów, tortur czy zabójstw, często prawdziwych), a także seksem BDSM (polegającym na zdominowaniu partnera). Jedna z nich (jej personalia są znane wyłącznie sądowi) wyjawiła, że Madsen eksperymentował z nią w łóżku, m.in. dusząc ją.
ZOBACZ TEŻ: Proces w sprawie śmierci Kim Wall
Inna z kolei opowiadała o ich wizytach w klubach dla osób lubiących BDSM. Powiedziała też, że wynalazca wystąpił w co najmniej dwóch filmach pornograficznych. Jedna z nich przekazała też sądowi, że uprawiała seks z Madsenem na pokładzie jego łodzi.
Podczas procesu ważną rolę odgrywają też SMS-y. Jeden z nich pochodzi od Madsena, który miał napisać do żony już w momencie, gdy Kim Wall nie żyła. Jej treść można uznać za co najmniej dziwną. Zupełnie nie licujące z tragedią.
Podczas podróży na Nautiliusie. Czuję się dobrze. Pływam po przystani w blasku księżyca. Nie zanurzam się. Uściski i całusy dla kotów
- taką uspokajającą wiadomość miał napisać wynalazca już po wyrzuceniu ciała Wall do wody. Jak wyjaśniał, nie wysyłał innych wiadomości, jak np. po pomoc, ponieważ był porażony śmiercią dziennikarki.
Z kolei już na samym początku procesu Jakob Buch-Jepsen, oskarżyciel, odczytał ostatnią wiadomość, jaką wysłała dziennikarka swojemu chłopakowi:
Wciąż jeszcze żyję. Właśnie się zanurzamy. Kocham Cię!