Służby potwierdzają, że wśród 64 ofiar pożaru centrum handlowego Zimowa wiśnia w rosyjskim Kemerowie są dzieci. Dokładna liczba nie jest znana. Wciąż kilkanaście osób uznaje się za zaginione, jednak nie ma już praktycznie nadziei na odnalezienie żywych. Kilkoro z rannych jest w stanie ciężkim.
Agencja RIA Novosti i inne media podają, że w pożarze prawdopodobnie zginęła prawie cała klasa 5A z wiejskiej szkoły pod Kemerowem.
"Komsomolskaja Prawda" opisuje, że ośmioro uczniów w wieku 11-12 lat pojechało do miasta na wycieczkę z okazji rozpoczęcia ferii. Razem z nauczycielką i dwójka rodziców wybrali się do centrum Zimowa wiśnia, gdzie dzieci miały obejrzeć bajkę w kinie.
Według doniesień dorośli zostawili dzieci na sali kinowej bez opieki, a sami chodzili w tym czasie po galerii. Gdy wybuchł ogień, dzieci zostały uwięzione w kinie. Jedna z dziewczynek zdołała wysłać wiadomość do mamy: "Płoniemy, nie możemy oddychać. Kocham was" - cytuje gazeta.
Nauczycielce i rodzicom udało się ewakuować. Tymczasem dzieci prawdopodobnie zginęły w pożarze. Według mediów możliwe, że przeżyło dwoje uczniów, którzy nie mogli pojechać do kina.
"Komsomolskaja Prawda" informuje, że wśród ofiar jest też m.in. cała pięcioosobowa rodzina: ojciec, matka i troje dzieci.
Wstępnie jako przyczynę pożaru w centrum handlowym Zimowa Wiśnia podawano usterkę instalacji elektrycznej. Jednak obecny na miejscu tragedii minister ds. nadzwyczajnych sytuacji Władimir Puczkow oświadczył, że dopóki nie zostanie dokładnie wskazane miejsce wybuchu pożaru, specjaliści nie chcą wypowiadać się na temat przyczyny pojawienia się ognia.
Ratownicy przeszukujący pogorzelisko twierdzą, że część pomieszczeń, w których życie straciło najwięcej osób, obita była łatwopalnymi materiałami. W ich ocenie, dym był tak silnie trujący, że ludzie natychmiast umierali.