Chce pokazać, że Ziemia jest płaska. Próbnie wystrzelił się w powietrze i spadł 400 m dalej

61-latek ze Stanów Zjednoczonych jest przekonany, że Ziemia wcale nie ma kulistego kształtu. Planuje misję w kosmos, która go w tym upewni. Aby nagłośnić swoje plany, uniósł się w górę za pomocą własnoręcznie zbudowanej rakiety. O mały włos nie doszło do tragedii.

"Szalony" Mike Hughes, 61-letni kierowca limuzyny ze Stanów Zjednoczonych, wystrzelił się za pomocą własnoręcznie zbudowanej rakiety napędzanej parą na wysokość ok. 500 metrów. Do startu doszło w sobotę na pustyni Mojave, w pobliżu miejscowości Amboy w Kalifornii.

Szacuje się, że przed wystrzeleniem spadochronu mógł osiągnąć prędkość ok. 563 kilometrów na godzinę.

Lądowanie okazało się twarde. Mężczyzna spadał zbyt szybko, dlatego był zmuszony otworzyć drugi spadochron. To jednak nie uchroniło go przed urazem pleców. Konieczna była interwencja pogotowia.

- Czy cieszę się, że to zrobiłem? Wydaje mi się, że tak. Poczuję to dopiero rano, kiedy nie będę mógł wstać z łóżka. Na razie mogę iść do domu, zjeść kolację i zobaczyć moje koty - mówił w rozmowie z dziennikarzami. Rakieta spadła ok. 400 metrów od miejsca startu.

Start rakiety był przesuwany kilkukrotnie, ze względu na problemy logistyczne i techniczne. 61-latek od miesięcy pracował nad nią w swoim garażu.

Hughes o kształcie Ziemi

Akcja miała na celu nagłośnienie zbiórki pieniędzy, którą mężczyzna prowadzi w internecie. Tym  razem chce zbudować rakietę, która mogłaby wznieść go na wysokość ok. 110 kilometrów.

- Czy wierzę, że Ziemia ma kształt frisbee? Tak. Czy wiem to na pewno? Nie. Dlatego chcę polecieć w kosmos - twierdzi Hughes. Może mieć z tym jednak problem. Od stycznia zebrał nieco ponad 100 dolarów z zaplanowanych 10 tys.

Miliony wirusów krążą tuż nad naszymi głowami

Więcej o: