Dziennikarze "New York Timesa" i "Observera" poinformowali, że zajmująca się politycznym doradztwem brytyjska firma Cambridge Analytica wykorzystała w nieuprawiony sposób dane 50 milionów użytkowników Facebooka w kampanii wyborczej prezydenta USA Donalda Trumpa.
Dane te zostały użyte do przeprowadzenia kampanii w mediach społecznościowych wykorzystującej reklamy, wiadomości i inne formy komunikacji. Firma uzyskała dane użytkowników Facebooka od urodzonego w Rosji profesora Uniwersytetu Cambridge, Aleksandra Kogana. Stworzył on aplikację z testem psychologicznym, którą ściągnęło 270 tysięcy osób. Dzięki niej Kogan uzyskał informacje profilowe uczestników testu i ich facebookowych przyjaciół.
Facebook twierdzi, że działanie naukowca było nieuprawnione i że w 2015 zażądano od niego zniszczenia bazy danych - co jednak nie nastąpiło. Zarówno on, jak i Cambridge Analytica zostali usunięci z Facebooka.
Cambridge Analytica została założona między innymi przez byłego doradcę Donalda Trumpa, Steve’a Bannona.
Jak podaje teraz brytyjski dziennik "The Guardian", Facebook chwali się tym, że był "nieodzownym" narzędziem i głównym kanałem komunikacyjnym podczas zwycięskiej prezydenckiej kampanii Andrzeja Dudy w 2015 r.
"Zarówno język, jak i twierdzenia zawarte w opisie, są bardzo podobne do tych używanych przez takie podmioty jak Cambridge Analytica" - komentuje dziennik.
Czy to oznacza, że Cambridge Analytica lub wyciek danych na Facebooku wpłynęły na wynik wyborów w Polsce? Paweł Szefernaker, który kierował kampanią Dudy w 2015 r., zaprzeczał, by PiS nawiązał współpracę z jakąkolwiek zagraniczną firmą przy działaniach w internecie.
- Dementuję, nie było takiej sytuacji. Do takich informacji trzeba podchodzić z dużym dystansem. Ja czytałem na przykład, że w kampanii Dudy były zaangażowane osoby, które miały doświadczenie w kampaniach amerykańskich. To zupełna bzdura - twierdził trzy lata temu Szefernaker w rozmowie z Gazeta.pl.
"Żeby nie to, że mnie bardzo boli lewa dolna siódemka - umarłbym ze śmiechu czytając komentarze na temat „polskiego śladu afery #CambridgeAnalytica" - napisał na Twitterze bliski współpracownik prezydenta Marcin Kędryna.
- Nie mam żadnej wiedzy ani nie przypominam sobie w ogóle, żeby z takich narzędzi Prawo i Sprawiedliwość czy kandydat Prawa i Sprawiedliwości Andrzej Duda korzystał. Andrzej Duda wygrał dlatego, że był bardzo aktywny, jeździł po Polsce, odwiedził kilkaset miejsc, mieliśmy świetne konwencje - mówił w programie "Tłit" w telewizji WP rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński.
Prezydent skomentował te doniesienia podczas konferencji w zakładzie w Kowalewie Pomorskim. - Nigdy wcześniej o nie słyszałem o tej firmie. To jest jakiś "fake news". Oczywiście w czasie kampanii prezydenckiej mój sztab korzystał z Facebooka. Wszyscy o tym wiedzieli. Ja osobiście korzystałem z Twittera - powiedział prezydent.
- Natomiast nic mi nie wiadomo, żebyśmy w tym zakresie podjęli szczególną współpracę z jakąś zagraniczną firmą - zapewnił. Jak dodał, można zapytać o to "ludzi, którzy byli wtedy w sztabie", czyli Beatę Szydło, Pawła Szefernakera, (odpowiadał za media społecznościowe), czy Marcina Mastalerka. - To naprawdę to jest jakiś dziwny pomysł - dodał prezydent.
- Rzeczywiście Facebooku był wykorzystany po prostu medium społecznościowe w mojej kampanii. Natomiast pierwsze słyszę o współpracy z jakąkolwiek firmą - stwierdził.
Tymczasem brytyjska stacja telewizyjna Channel 4 opublikowała nagranie z ukrytej kamery, z którego wynika, że Camrbidge Analytica oprócz działań na Facebooku oferowała swoich klientom także inne polityczne usługi, a jednym z krajów w Europie wschodniej odnieśli spory sukces.
Szef Cambridge Analytica Alexander Nix twierdził, że firma może stawiać politycznych oponentów w kłopotliwych sytuacjach, a następnie umieszczać nagrania z tych zdarzeń w internecie.
- Zaoferujemy dużą sumę pieniędzy kandydatowi na finansowanie jego kampanii, na przykład w zamian za ziemię, nagramy całą sytuację, zamażemy twarz naszego człowieka i wrzucimy to do internetu - mówił Nix na nagraniu. W grę wchodziło również np. wysyłanie ukraińskich kobiet w okolice domu kandydata. Do organizacji kampanijnych działań mieli korzystać z podwykonawców.
- Wykorzystaliśmy inną organizację, by przeprowadzić bardzo udany projekt w kraju w Europie Wschodniej. Nikt nie wiedział, że tam są, pojawili się, zrobili dobrą robotę i zniknęli. Stworzyli bardzo dobry materiał - stwierdził współpracownik Nixa, Mark Turnbull. Nie dodał jednak, o jaki kraj chodzi.
Podczas zarejestrowanych spotkań przedstawiciele CA przekonywali, że pracowali przy ponad dwustu wyborach na całym świecie, m.in. w Nigerii, Kenii, Czechach, Indiach i Argentynie.
Firma Cambridge Analytica wydała oświadczenie, w którym podkreśla, że nie wykorzystuje nieprawdziwych materiałów w swojej pracy do jakichkolwiek celów. "Rutynowo podejmujemy rozmowy z potencjalnymi klientami, aby wyeliminować wszelkie nieetyczne lub nielegalne intencje" - twierdzi CA.
Przedstawiciele firmy przekonują, że analiza działań opozycji, gromadzenie danych, korzystanie z podwykonawców i praca w sekrecie to powszechne i legalne praktyki w kampaniach wyborczych.