8 marca przed sądem w Kopenhadze ruszył proces w sprawie śmierci Kim Wall. Oskarżycielem jest Jakob Buch-Jepsen, który już na początku odczytał ostatnią wiadomość, jaką wysłała dziennikarka swojemu chłopakowi. "Wciąż jeszcze żyję. Właśnie się zanurzamy. Kocham Cię!" - brzmiała. Tego samego dnia oskarżony o morderstwo kobiety Peter Madsen ma złożyć zeznania przed sądem. Koniec procesu jest zapowiadany na 25 kwietnia.
Ważnymi dowodami w sprawie, zwłaszcza w kontekście nieprzyznającego się do winy Madsena, są filmy, jakie odnaleziono na jego komputerze. Były to nagrania tortur i zabójstw kobiet, których dokonywali nieznani oprawcy.
Sprawa swój początek ma w sierpniu 2017 roku. Szwedzka dziennikarka Kim Wall, która mieszkała w USA i publikowała m.in. w "The Guardian", "The New York Times" i "Time". 10 sierpnia Wall weszła na pokład łodzi podwodnej Nautilius w Kopenhadze. Maszyna należała do duńskiego wynalazcy Petera Madsena, a Wall szykowała o nim reportaż. To właśnie w kopenhaskim porcie widziano ją po raz ostatni. Już wtedy sprawą zaczęła żyć cała Dania i środowisko dziennikarskie na całym świecie.
Kobieta była uznawana najpierw za zaginioną, ale 21 sierpnia ubiegłego roku wyłowiono fragmenty jej ciała. Znaleziono wówczas korpus kobiety z odciętymi członkami i głową, a zwłoki były obciążone metalem, by łatwiej poszły na dno. Zaraz potem zatrzymano Madsena, jako głównego podejrzanego. Wynalazca utrzymywał, że odstawił ją na ląd, przed tym, jak zatonęła jego łódź.
Później tłumaczył się, że Kim Wall miała zginąć w wyniku wypadku na Nautiliusie, po uderzeniu głową we właz łodzi. Ta wersja została jednak obalona przez policję, która dwa miesiące później odnalazła głowę i odciętą nogę 30-letniej dziennikarki. Na czaszce nie znaleziono wówczas śladów uderzenia.
Łódź podwodna Petera Madsena UC3 Nautilius Fot. Wikimedia Commons
Ostatnia z wersji Madsena była następująca: Kim Wall miała zatruć się w łodzi tlenkiem węgla. W to także nie uwierzyli śledczy. Pojawił się jeszcze wątek, wciąż niepotwierdzony, że Kim Wall miała być dźgnięta nożem przez Madsena, tuż po wejściu na pokład.
Ostatecznie duńscy prokuratorzy uznali, że 46-letni Madsen z premedytacją zamordował Kim Wall, dusząc kobietę lub podcinając jej gardło. Oskarżyciele oprócz morderstwa zarzucili mu także brutalną napaść seksualną i gwałt. Domagają się dla niego dożywocia. Podczas przesłuchań Madsen zaprzeczał, że zabił dziennikarkę, ale przyznał się do rozczłonkowania jej ciała i wyrzucenia go do zatoki.