Mała Ellie-May zmarła, bo lekarka jej nie przyjęła. Powód? Spóźniła się do gabinetu kilka minut

Pięcioletnia Ellie-May Clark, która cierpiała na astmę, została odesłana z gabinetu. Jej mama usłyszała od lekarki, że "spóźniły się kilka minut". Dziewczynka zmarła tej samej nocy w szpitalu.

Opinia publiczna w Wielkiej Brytanii jest wstrząśnięta raportem Generalnej Rady Lekarskiej na temat zdarzenia, do którego doszło trzy lata temu. Dziś brytyjskie media opisują rażące zaniedbanie, którego miała dopuścić się lekarka Joanne Rowe. Doktor odesłała matkę z ciężko chorą córką. Wszystko dlatego, że nie przyszły na dokładnie umówioną godzinę wizyty. 

Dziecko zostało odesłane ze szpitala Grange Clinic w Newport, bo ponieważ matka dziewczynki spóźniła się zaledwie 4 minuty. Koroner, który badał tę sprawę, potwierdził, że tym samym szansa na uratowanie dziecka została bezpowrotnie stracona.

Córka cierpiała na astmę

Matka dziecka przekazała na recepcji, że córka cierpi na astmę i ma poważne problemy z oddychaniem, które nasiliły się po powrocie z przedszkola. Ponadto w historii choroby istniał zapis, że istnieje ryzyko nawrotów. Na dowód tego, kobieta przekazała, że ataki pojawiały się coraz częściej w ciągu kilku miesięcy przed śmiercią. Z tego powodu zespół medyczny doskonale zdawał sobie sprawę z niebezpieczeństwa.

 

Świadkowie twierdzą, że dr Rowe krzyknęła, że "nie przyjmie dziewczynki, bo się spóźniła”. Co więcej, mimo że kobieta zaleciła spotkanie następnego dnia, to nawet nie spojrzała w historię choroby, ani nie chciała słuchać o powodzie wizyty.

Matka dziewczynki, która po odesłaniu przez lekarkę, stale sprawdzała stan zdrowia córki, około godziny 22:30 zauważyła nagłe jego pogorszenie. Ellie May przestała oddychać. Mimo przyjazdu karetki, dziecko zmarło.

Lekarka z fatalną opinią wśród pacjentów 

Według mediów, dr Rowe była bardzo źle oceniana zarówno przez pacjentów jak i współpracowników w stosunku, do których była agresywna.

Potwierdzają to opinie wyrażone przez osoby, które miały do czynienia z lekarką. Na stronie iwantgreatcare.org widnieje wiele wypowiedzi, o tym, że Rowe nie tylko nie chce udzielać pomocy, ale jest także ordynarna i wulgarnie odzywa się do ludzi.

Rodzina Ellie-May przekazała mediom, że nie otrzymali nawet oficjalnych przeprosin. I choć lekarka została zawieszona na pół roku, to nadal przyjmuje wynagrodzenie.

Sprawa nie wyszłaby na jaw, gdyby nie akta sprawy ujawnione przez dziennik "Daily Mail". Dziennikarze przekazali opinii społecznej, że sama lekarka dostała jedynie ustne ostrzeżenie. Miała dodatkowo obiecać, że "nigdy więcej nie dopuści do takiej pomyłki”.

Tymczasem babcia zmarłej dziewczynki Brandi Clark w rozmowie z BBC wyznała, że:

Decyzja lekarki odebrała tej ślicznej dziewczynce życie. Pozwolono tej kobiecie pracować gdzie indziej i żyć, jakby nic się nie stało. Czujemy się strasznie zawiedzeni, ponieważ sądzimy, że dr Rowe powinna trafić do więzienia za to, co zrobiła. Nie mogę uwierzyć, że jej się upiekło.

Charlie Massey z Generalnej Rady Lekarskiej przekazał w rozmowie z "Daily Mail", że wyraża ubolewanie i wyrazy szczerego współczucia osobom, których dotknęła ta tragedia: - Jasne jest w tej sprawie, że rodzina nie otrzymała pełnej informacji na temat stanu dziecka. Postaramy się nie dopuścić do podobnej sytuacji w przyszłości.

Pisemne ostrzeżenie zostanie wymazane z kartoteki lekarki zaledwie po pięciu latach. Kobieta obecnie pracuje w innym szpitalu w Cardiff.

Więcej o: