Nawet 400 osób zginęło, a setki zostało rannych w ostatnich bombardowaniach Wschodniej Ghuty w Syrii. O sytuacji w enklawie zbrojnej opozycji (wśród której są głównie ugrupowania dżihadystyczne) debatowała wczoraj Rada Bezpieczeństwa ONZ. Dyplomaci podawali statystyki i relacje z miejsca, które nazywali "piekłem na ziemi".
Udało się nam dziś skontaktować z Amerem Almohibanym, który jest jednym z 400 tys. ludzi żyjących w oblężonej Ghucie. Współpracujący z AFP fotograf zamieszcza na swoim profilu na Twitterze zdjęcia, m.in. ze ze swoim synem Omarem - Wciąż żyjemy - napisał.
- Nie potrafię wam opisać, co tu się dzieje. Nie oddadzą tego żadne słowa - mówi w przesłanym Gazeta.pl nagraniu audio Almohibany. Kilka razy w tle jego wypowiedzi słuchać wybuchy. Według jego relacji w ciągu dnia dochodzi do nawet 200 bombardowań. - Od tygodnia nie ma wytchnienia - mówi.
- To ludobójstwo. Wzywamy was, abyście powstrzymali tę masakrę - mówi Syryjczyk. W tle nagrania słychać wybuch. - 400 tysięcy cywilów od prawie tygodnia żyje w piwnicach. Nie możemy wyjść po rzeczy niezbędne dla naszych rodzin, nie ma jak iść do pracy. Dzieci są głodne, cierpią na niedożywienie. To katastrofa dla tych, które jeszcze żyją - opisuje.
- Sytuacja jest bardzo zła. Samoloty wojskowe nie znikają z nieba. To bardzo smutne dni. Nie potrafię tego opisać - powtarza. - Rosja i reżim Asada zabiją tutaj wszystkich. Putin zdecydował o eksterminacji - dodaje.
Ostatnio rząd syryjski zrzucał w Ghucie ulotki, mówiące o tym, że cywile mogą wydostać się z oblężenia. Zdaniem fotografa AFP to kłamstwo. - Nie ma żadnego korytarza humanitarnego, którym można by uciec z Ghuty. Wszystkie przejścia są zamknięte - mówi.
- Zaczęliśmy rewolucję, aby wywalczyć nasze prawa. Ale przywódca tego reżimu zaczął nas zabijać - mówi Amer. W tle wysłanego nam nagrania słychać dźwięk zbliżającego się samolotu, wybuch, szybkie kroki i głośny oddech. - Nie wiem, co możemy zrobić, aby to powstrzymać - kontynuuje. - Gdy z tobą rozmawiałem, bomba uderzyła w ulicę. Nie wiem, czy ktoś zginął - dodaje.
- Chcę powiedzieć ONZ, że to haniebne, że nie robi nic dla bezpieczeństwa 400 tys. ludzi tutaj - ocenia. Wspomina, że ostatni konwój z pomocą dostarczył jedzenie i leki dla kilku procent ludności.
- Musisz wiedzieć, że tu są tysiące dzieci. One mają prawo do życia, prawo do jedzenia - mówi Syryjczyk.
Wczoraj rozmawiałem z matką rannego 9-latka. Krzyczała do nas: co się z nami dzieje! Lekarze nie mogli mu pomóc, bo wciąż krążyły nad nami samoloty i nie dało się go przewieźć do szpitala z salą operacyjną. Po czterech godzinach udało się przewieźć go do szpitala, jednak ostatecznie 9-latek zmarł na stole operacyjnym.
- relacjonuje.
Na nagraniach ratowników z Białych Hełmów widać ludzi, w tym dzieci, uratowanych z gruzów zbombardowanych budynków. Publikowane są też zdjęcia dziesiątek ciał, zawiniętych w białe worki, leżących na zakrwawionych podłogach tych szpitali, które ocalały.
Inny mieszkaniec Wschodniej Ghuty, Amin, w rozmowie z grupą REPOspolita apeluje do Polaków, żeby nie zapominali o Syrii. Jego przyjaciele z Polski prowadzą zbiórkę dla Amina i jego rodziny.
Swoje relacje z Ghuty zamieszcza też na Twitterze 15-letni Muhammad Najem. - Wiemy, że jesteście zmęczeni naszymi krwawymi zdjęciami. Ale będziemy dalej do was apelować. Baszar Al-Asad, Putin i Chamenei... - mówi nastolatek, przerywając na chwilę, gdy w okolicy słychać wybuch. - Oni zabili nasze dzieciństwo. Uratujcie nas, zanim będzie za późno. Co to za świat, który potrafi wysłać maszyny na Marsa, a nie potrafi zatrzymać zabijania ludzi - mówi Syryjczyk.
Z dziesiątkami walczących i zawierających sojusze frakcji oraz zagranicznymi interesantami, konflikt w Syrii jest złożony i wielowarstwowy, jak żaden inny w ostatnich dekadach.
Stany Zjednoczone wspierają Kurdów w walce z tzw. Państwem Islamskim, jednak ci sami Kurdowie bronią się teraz przed inwazją Turcji - sojusznika USA. Izrael, by walczyć z Iranem, wspiera zbrojną opozycję. W bezpośredniej konfrontacji Izraelczycy zestrzelili irańskiego drona, samemu tracąc F-16. Z kolei Amerykanie zabili rosyjskich najemników, którzy wraz z reżimem próbowali przejąć od Kurdów pola naftowe.
Rebelianci (czy też zbrojna opozycja) walczą z reżimem Baszara Al-Asada. Wiele z ich organizacji jest dżihadystycznych, a ich rakiety zabiją cywilów na terenach rządowych. Jednak to reżim jest odpowiedzialny za większość ofiar wśród cywilów. Więcej niż ISIS.
Teraz pod bombami Asada (a możliwe, że także Rosji) giną setki cywilów we Wschodniej Ghucie. Jednak reżim zarzuca, że tamtejsza zbrojna opozycja uniemożliwia cywilom ucieczkę, kryje się w szpitalach i robi z ludzi "żywe tarcze". Ile jest w tych oskarżeniach prawdy? Problem w tym, że bardzo trudno to ocenić. Tereny takie jak Ghuta są prawie niedostępne dla niezależnych dziennikarzy, strony podają sprzeczne informacje i nie ma jak ich weryfikować.
Wiemy jednak na pewno, że cywile w Ghucie cierpią. Cierpią od 5-letniego oblężenia, głodu (w skrajnych przypadkach śmierci głodowej), braku opieki medycznej, bombardowań. I braku nadziei.
Jeszcze w piątek Rada Bezpieczeństwa ONZ ma głosować nad rezolucją, wzywającą do 30-dniowego zawieszenia broni w całej Syrii. Nie wiadomo, czy uda się ją przegłosować - Rosja sygnalizowała na wczorajszym posiedzeniu, że nie zgadza się z jej tekstem. Jako stały członek rady ma ona prawo weta.
Przedstawiciele większości członków Rady w mocnych słowach potępili działania reżimu. Mówili o "piekle" i deklarowali poparcie dla rezolucji, która ma pozwolić na dostarczenie pomocy humanitarnej.
Przedstawiciel Rosji mówił, że "dobrze opłacana propaganda", "masowa histeria światowych mediów" i "dezinformacja" w ostatnich dniach "nie pomaga w ocenie sytuacji". Oskarżał pracujących na miejscu ratowników (znanych jako Białe Hełmy) o to, że są "terrorystami w przebraniu".
Z kolei zaproszony na posiedzenie ambasador Syrii podkreślał, że masakra dzieje się na terytoriach reżimu, gdzie od rakiet zginęło prawie 40 osób. Baszar Dżaafari oskarżał "grupy terrorystyczne" o to, że ich członkowie "udają" ofiary ataków chemicznych na potrzeby propagandy. - Historia pokaże, że my i nasi sojusznicy toczyliśmy wojnę w imieniu całego świata przeciwko terrorystom, wspieranym przez inne rządy - stwierdził.
Rosyjski i Syryjski ambasador do ONZ na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ws. masakry w Ghucie Fot. Mary Altaffer / AP Photo
Światowe organizacje humanitarne apelują o wstrzymanie działań zbrojnych i umożliwienie im dostarczenia pomocy oraz ewakuacji rannych. Do niesienia pomocy gotowa jest, działająca już od dawna w Syrii, Polska Akcja Humanitarna. - Życie mieszkańców Ghuty zagrożone jest nie tylko z powodu bombardowań, ale również utrzymującego się od miesięcy braku leków, wody i żywności. Wiele osób jest niedożywionych, pojawiają się także pierwsze doniesienia o przypadkach śmierci z głodu – mówiła Janina Ochojska, szefowa PAH.
Ghuta jest otoczona ze wszystkich stron przez siły reżimu. Sytuacja regionu jest obecnie porównywana do Aleppo, gdzie doszło do oblężenia pod koniec 2016 roku. Jednak tamto trwało tygodnie, a nie lata. Doszło do porozumienia i wywiezienia rebeliantów i cześć cywilów na sąsiednie terytorium pod kontrolą zbrojnej opozycji. Nie wygląda na to, aby taka możliwość istniała w Ghucie.
Sytuacja w rejonie Damaszku. Na czerwono - terytorium reżimu; na zielono - enklawa zbrojnej opozycji we Wschodniej Ghoucie Fot. syria.liveuamap.com
Poza wsparciem organizacji takich jak PAH czy UNICEF, można też podpisywać petycje i apele do władz. Amnesty International pozwala za pośrednictwem swojego portalu wysłać apele do władz Rosji i Syrii. Portal Oko.press zachęca także do wysyłania maili na adres ambasady Rosji w Polsce (rusembpol@mid.ru).
W tym artykule (w j. angielskim) aktywista Anna Nolan prezentuje, co obywatele i światowe siły mogą zrobić, by powstrzymać zabijanie cywilów.
W tej chwili sytuacja w Ghucie jest najgorsza w całej Syrii. Nie należy jednak zapominać, że bardzo źle jest też w innych regionach. Zawieszenie broni i dostarczanie pomocy jest potrzebne także tam.
Nowy front walk otworzyła kilka tygodni temu Turcja, która dokonała inwazji kurdyjskiej enklawy w Afrin na północy kraju. Armia turecka zaprzecza, jakoby ginęli tam cywile. Ale według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka po obu stronach zginęło po ponad 200 bojowników. Życie straciło też - wg różnych źródeł - od 110 do 170 cywilów. Część z nich mieli zabić walczący po stronie Turcji rebelianci dokonując egzekucji cywilów.
W ostatnich miesiącach kilkaset tysięcy ludzi musiało opuścić swoje domy w wyniku operacji sił reżimowych przeciwko zbrojnej opozycji w prowincji Idlib. W bardzo ciężkiej sytuacji pozostaje ludność miasta Rakka, która w dużej mierze musiała uciec z niego w czasie odbijania go z rąk tzw. Państwa Islamskiego. Naloty koalicji pod przywództwem USA zniszczyły dużą cześć miasta i niektórzy ludzie nie mają do czego wracać. Problemem są też bomby - pułapki.
Około pięć milionów Syryjczyków pozostaje poza granicami kraju jako uchodźcy. Niektórzy żyją w obozowiskach namiotowych w Libanie, gdzie zimowa pogoda przyniosła chłód i deszcze. Wiele obozów zostało zalanych.
W tym tygodniu UNICEF wydał pusty komunikat w sprawie sytuacji Syrii. W adnotacji zaznaczono, że pomagająca dzieciom organizacja nie ma już słów na jej opisanie.