Słowa premiera Polski są poważne i wymagają przeprosin dla Żydów za zniekształcanie pamięci o Holokauście
- stwierdziła izraelska wiceminister spraw zagranicznych Cippi Chotoweli. Dodała, że Izrael nie może akceptować „skandalicznych porównań” tego typu. Zapowiedziała, że zamierza zwołać nadzwyczajne spotkanie w resorcie spraw zagranicznych w sprawie kryzysu w relacjach z Polską.
Sprzeciw wobec słów polskiego premiera wyraził też Michel Oren, były ambasador Izraela w USA, obecnie pracownik Kancelarii Premiera. Wezwał izraelskie władze, by w odpowiedzi na słowa Mateusza Morawieckiego rozważyły wszystkie możliwe opcje, w tym wycofanie ambasadora z Polski, a nawet zerwanie stosunków dyplomatycznych.
Państwo Izrael nie może tolerować żadnego rodzaju antysemityzmu
- tłumaczył na Twitterze. Oren przekazał też, że odbył rozmowy z „przyjaciółmi w Waszyngtonie” dotyczące ewentualnych nacisków ze strony USA na polski rząd, który „neguje Holokaust, a nawet obwinia za niego Żydów”.
Wypowiedź polskiego szefa rządu skrytykował też szef Światowego Kongresu Żydów Ronald Lauder. Uważa, że polski premier wykazał się ignorancją, a polski rząd robi wiele, by oczyścić rodaków z zarzutów współudziału w "mordowaniu swoich sąsiadów".
Z kolei izraelski premier Benjamin Netanjahu słowa Mateusza Morawieckiego nazwał „oburzającymi”.
To jest problem niezrozumienia historii i braku wrażliwości na tragedię naszego narodu. Zamierzam z nim wkrótce porozmawiać
- powiedział premier Izraela.
W niedzielę portal wp.pl ustalił, że Morawiecki odbył z Netanjahu rozmowę przez telefon. Z nieoficjalnych informacji wynika, że strona izraelska nie była zadowolona jej przebiegu.
W trakcie konferencji dotyczącej bezpieczeństwa w Monachium dziennikarz „New York Timesa” Ronen Bergman zapytał Mateusza Morawieckiego o udział Polaków w Holokauście.
Chodzi o nową ustawę, w której nie wolno mówić, że Polacy przyczynili się do Holokaustu. Sam jestem Żydem, który pisze dla "New York Timesa", więc to dla mnie osobista kwestia. Moi rodzice urodzili się w Polsce. Moja matka otrzymała przed wojną nagrodę od ministra edukacji narodowej. Później zaczęła się wojna i część rodziny zginęła. Ich polscy sąsiedzi wydali ich gestapowcom. Z tego, co rozumiem po tym, jak ta ustawa została podpisana, będę uznany za przestępcę za to, że w ogóle to powiedziałem. Jaki jest cel? Jaki jest przekaz dla świata?
- zapytał Bergman.
Oczywiście nie będzie to karane, jeżeli ktoś powie, że byli polscy sprawcy, tak jak byli żydowscy sprawcy, tak jak byli rosyjscy sprawcy, ukraińscy sprawcy, nie tylko niemieccy
- odpowiedział polski premier. Właśnie te słowa Mateusza Morawieckiego wzbudziły największe kontrowersje.