Odsiadywała 30-letni wyrok za poronienie. Sąd w Salwadorze ułaskawił ją po dekadzie za kratami

Jedenaście lat temu urodziła martwe dziecko. Sąd w Salwadorze stwierdził, że chciała się go pozbyć i skazał ją na 30 lat więzienia. 35-letnia Teodora Vasquez po dziesięciu latach odsiadki wyszła na wolność.

Zwolnienie Teodory Vasquez przez Sąd Najwyższy Salwadoru jest zaskakujące w świetle tego, że w grudniu ten sam sąd, który wydał na nią wyrok, oddalił jej apelację. Jak podaje BBC, powody decyzji Sądu Najwyższego nie są jasne.

Teodora Vasquez twierdziła, że jest niewinna

Kobieta w trakcie procesu zapewniała, że jest niewinna. Akcja porodowa zaczęła się, gdy Vasquez przebywała w szkole, w której pracowała. Kobieta twierdziła, że gdy tylko poczuła bóle w brzuchu, natychmiast zadzwoniła po karetkę. Ta jednak nie przyjeżdżała, mimo że Vasquez powiedziała dyspozytorom, że zaczyna rodzić. Kobieta kilkukrotnie dzwoniła po pomoc. W końcu poszła do łazienki, gdzie zemdlała. Gdy się ocknęła, zobaczyła stojących nad nią policjantów. Zdała sobie sprawę, że jej dziecko zmarło.

Rodzina kobiety w trakcie procesu również zapewniała, że Vasquez bardzo chciała mieć drugie dziecko i że na pewno nie zdecydowałaby się na aborcję.

Sąd uznał ją jednak winną i w 2008 roku skazał na 30 lat więzienia za morderstwo.

Salwador ma surowe przepisy dotyczące aborcji

Salwador ma jedne z najsurowszych przepisów aborcyjnych na świecie. Aborcja od 1998 roku jest tu całkowicie zakazana, bez względu na okoliczności, a zakaz przerywania ciąży jest wpisany do konstytucji.

Za przerywanie własnej ciąży, wykonywanie zabiegów aborcji  za zgodą kobiety lub zezwolenie na przerwanie ciąży innej osobie grozi od dwóch do ośmiu lat więzienia. Jeśli osoba dokonująca przerwania ciąży jest pracownikiem służby zdrowia, kara wynosi od sześciu do dwunastu lat więzienia. Ponadto, lekarze muszą informować władze za każdym razem, gdy podejrzewają u pacjentki próbę usunięcia ciąży. Jeśli tego nie zrobią, w razie procesu są sądzeni jako współwinni.

Przerywanie ciąży nie jest możliwe nawet wtedy, gdy zagrożone jest życie kobiety. Mieszkanki Salwadoru, o czym wielokrotnie alarmowało Amnesty International, stają w takich przypadkach przed trudnym wyborem: przerwać ciążę i trafić do więzienia, czy urodzić i umrzeć, często osieracając pozostałe dzieci.

W podobnych przypadkach jak Teodory Vasquez, salwadorskie sądy często skazują kobiety na kary kilkudziesięciu lat więzienia za morderstwo. W 2012 roku sąd skazał Marię Teresę Rivierę na 40 lat więzienia za poronienie. To była jej druga ciąża. Pewnego dnia źle się czuła, aż teściowa znalazła ją zakrwawioną na podłodze w łazience. Sąd nie wierzył, że kobieta poroniła i wydał tak surowy wyrok. Gdy Riviera wyjdzie na wolność, jej syn będzie miał 45 lat.

Całkowity zakaz aborcji funkcjonuje tylko w pięciu państwach świata: Salwadorze, Nikaragui, Watykanie, Dominikanie i Malcie.

Niedawno w gronie tych państw znajdowało się również Chile. Jednak w 2017 roku chilijski parlament zmienił przepisy dotyczące aborcji. Od września aborcja w tym kraju jest legalna w trzech przypadkach: gdy istnieje zagrożenie dla życia matki, płodu lub gdy ciąża powstała w wyniku gwałtu. Zabiegu można dokonać w 12 pierwszych tygodniach ciąży lub 14 pierwszych tygodniach, jeśli matką jest dziecko poniżej 14 roku życia.

 

Polski spór o aborcję nie jest nowy. Pojawił się wraz z narodzinami III RP

Więcej o: