Do zdarzenia doszło w środę wieczorem. Wielka dziura wessała samochody, konieczna była też ewakuacja okolicznych budynków, łącznie 22 rodzin. Nikt nie ucierpiał.
Straż pożarna poinformowała, że dziura ma głębokość około 10 metrów i powstała przy placu budowy budynku mieszkalnego. Od rana służby sprawdzają stabilność domów przy ulicy Liwiusza Andronikusa.
W rozmowie z mediami mieszkańcy ulicy mówili, że wcześniej zgłaszali służbom pęknięcia na drodze. - W ciągu ostatnich 3 miesięcy informowałem o tym policję i straż pożarną. Nic z tym nie zrobiono. Pęknięcia robiły się coraz głębsze, a jeżdżą tędy ciężkie pojazdy. Musiało dojść do katastrofy - powiedział prawnik Giancarlo De Capraris w rozmowie z dziennikiem "La Repubblica".
Jedna z mieszkanek okolicy powiedziała, że w dniach przed katastrofą jej dom tak się trząsł, że upadła na podłogę.