Home Office - departament brytyjskiego rządu odpowiedzialny m.in. za bezpieczeństwo i porządek publiczny - ma zdecydować o ewentualnym zakazie wjazdu do Wielkiej Brytanii dla prawicowego publicysty Rafała Ziemkiewicza.
Jak podaje dziennik "The Guardian", zakazu domaga się parlamentarzystka Partii Pracy Rupa Huq. Ziemkiewicz w piątek i sobotę ma wygłosić przemówienia na spotkaniach w Bristolu i w Cambridge. Spotkanie, które miało odbyć się w niedzielę w Acton, zostało odwołane.
"The Guardian" przypomina, że Ziemkiewicz porównywał uchodźców do najeźdźców i barbarzyńców. Pisząc o Francji, publicysta stwierdzał, że "muzułmanie będą przede wszystkim grać na wzajemne wyniszczanie się białych, stopniowo poszerzając enklawy szariatu". - Obecność Ziemkiewicza nie sprzyja dobrym kontaktom rasowym w Wielkiej Brytanii. Tak, jak nawoływałam w Izbie Gmin do zakazu wjazdu dla Donalda Trumpa, tak teraz uważam, że Ziemkiewicz nie jest tu mile widziany - komentuje Rupa Huq.
Huq stwierdziła, że odwołane spotkanie w Acton jest dowodem na to, że mieszkańcy "nie będą tolerować nienawiści i ekstremizmu od neonazistowskich mówców z Polski".
Brytyjski dziennik przypomina, że w lutym ubiegłego roku na prawicowe spotkanie w Telford próbował udać się Jacek Międlar, został jednak zatrzymany na lotnisku. Do podobnej sytuacji doszło w czerwcu.
Informacje podawane przez "The Guardian" Rafał Ziemkiewicz skomentował na Twitterze.
"Nie odpuszczę tego, zamierzam pozwać tę panią Huq i zmusić do przeprosin. Liczę na pomoc polskiej ambasady, bo bezkarność tego oskarżania każdego Polaka o faszyzm tylko dlatego, że jest Polakiem powinna wreszcie spotkać się z należną odpowiedzią" - napisał publicysta.