Chciała za wszelką cenę wsiąść do samolotu z pawiem. Miał być "emocjonalnym wsparciem"

Pewna amerykańska artystka postanowiła wybrać się w podróż samolotem do Los Angeles. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie próbowała zabrać ze sobą na pokład... żywego pawia.

Pasażerowie zebrani na lotnisku Newark Airport byli mocno zdziwieni, kiedy w hali odlotów zobaczyli na ramieniu jednej z kobiet sporych rozmiarów samca pawia. Pasażerka chciała zabrać ptaka na pokład samolotu linii Delta - jako jej "emocjonalne wsparcie".

Obsługa była jednak zmuszona odmówić. Kobiecie tłumaczono, że zwierzę nie spełnia przede wszystkim wymogów dotyczących rozmiaru oraz wagi. Właścicielka pawia miała wówczas zaoferować, że kupi dla zwierzęcia osobny bilet, ale i ta opcja nie przeszła.

Linie lotnicze poproszone o komentarz twierdzą, że kobieta była już na długo przed podróżą uprzedzana, że nie może wziąć ze sobą pawia. "Informowaliśmy o tym co najmniej trzy razy przed przybyciem na lotnisko" - komentuje rzecznik Delty w rozmowie z "The Independent".

 

Kim była tajemnicza pasażerka i jej paw?

Według zagranicznych mediów wspomniany paw ma najprawdopodobniej na imię Dexter i należy do nowojorskiej artystki ukrywającej się pod pseudonimem Ventiko. Kobieta adoptowała zwierzę w 2014 roku w ramach swojego projektu artystycznego.

 

Na instagramowym profilu "należącym" do Dextera można znaleźć jego zdjęcie z wykonane na lotnisku, z podpisem: "Spędziłem tam sześć godzin, próbując dostać się na mój lot do Los Angeles (po spełnieniu wszystkich wymagań). Jutro moi ludzcy przyjaciele zawiozą mnie na miejsce! Miejcie na nas oko".

 

Coraz więcej zwierząt w przestworzach

Linie lotnicze Delta podają, że wielu pasażerów coraz częściej zabiera ze sobą do samolotu jakieś zwierzę  -  najczęściej są to psy - w ramach np. wsparcia osób niepełnosprawnych. W ostatnim czasie odnotowano wzrost tego typu przypadków aż o 150 procent.

Jednocześnie wzrosła także liczba incydentów z udziałem zwierząt na pokładzie, takich jak oddawanie przez nie moczu czy pogryzienia. Stąd linie wymagają od swoich pasażerów przed podróżą dokładnej dokumentacji dotyczącej stanu zdrowia zwierząt oraz ich odpowiedniego przeszkolenia.

Zamarznięte jezioro to nie lodowisko. Nie trzeba wiele, by doszło do tragedii

Więcej o: