Królewskie śluby nie zdarzają się często i tegoroczna uroczystość będzie z pewnością jednym z brytyjskich wydarzeń roku. Do uroczystości szykują się media, goście, rodzina królewska i miasto Windsor. To tam, w słynnym zamku o tej samej nazwie odbędzie ślub księcia Harry'ego i Meghan Markle.
W ramach tych przygotować przewodniczącego Rady Miasta zaproponował kontrowersyjny pomysł - chce usunięcia z miasta bezdomnych. Simon Dudley przekonuje, że trzeba zapobiegać "agresywnemu żebraniu" i "groźbom", jakie bezdomni mają kierować w stosunku do mieszkańców i turystów. Według niego, wiele z tych osób "tylko udaje" bezdomnych, inni uparcie odmawiają przyjęcia wsparcia ze strony państwa.
Na ceremonii, która odbędzie się 19 maja, mają się pojawić dziesiątki tysięcy ludzi. Simon Dudley uważa, że "cała ta sytuacja przedstawi nasze piękne miasto w niekorzystnym świetle". Wyraża też obawę, że worki, śpiwory i torby pozostawione przez bezdomnych mogą być zagrożeniem dla bezpieczeństwa.
Simon Dudley apeluje, by policja usunęła bezdomnych na czas uroczystości. Podstawą do tego miałaby być ustawa o włóczęgostwie z 1824 roku. Są już głosy krytyki. "Guardian" cytuje Wisdoma Da Costę - innego radnego, który apeluje o rozwiązania systemowe, walczące z biedą i wykluczeniem w regionie. Pomysł skrytykowała też premier Theresa May. Powiedziała, że nie zgadza się z opiniami przewodniczącego.
W rozmowie z brytyjskimi mediami publicznymi Murphy James z lokalnej organizacji pomagającej bezdomnym nie krył oburzenia. - To po prostu nie do wiary. Odrażające zachowanie, szczególnie, że to przecież przewodniczący rady. To cofa nas do czasów, kiedy stan posiadania nas dzielił. Ale mamy 2018 rok, nie 1824 - powiedział James.
Podobna wiadomość obiegła świat w listopadzie. Wtedy chodziło nie o Wielką Brytanię, lecz miasto Hajdarabad w środkowo-południowych Indiach.
Na kilka tygodniu przed Globalnym Szczytem Przedsiębiorczości, gdzie jednym z najważniejszych gości była Ivanka Trump, z ulic zabrano prawie 400 żebraków. Władze utrzymywały, że to "rutynowe działania" i nie powinno się tego wiązać z wizytą córki prezydenta USA.