Nie wpuścili go na pokład, bo ma wirusa HIV. Kazali pokazać zaświadczenie, że nie zagraża

Linie Turkish Airlines odmówiły wejścia na pokład pasażerowi z HIV. Obsługa zażądała od niego dokumentu, że nie zagraża innym pasażerom. "Takie mamy procedury" - tłumaczą.

5 listopada 38-letni Peter Finaly miał lecieć z Edynburga do Hurgady przez Istambuł. W trakcie odprawy zapytano go, czy ma przy sobie jakieś leki. Zgodnie z prawdą odpowiedział, że tak. Wtedy pracownica linii lotniczych Turkish Airlines zapytała z jakiego powodu je bierze. - Uważałem, że to nie jej sprawa, jednak byłem szczery i odpowiedziałem na pytanie - powiedział 38-latek w rozmowie z „The Independent”.

Odmówiono mu wejścia na pokład

Gdy Petr Finaly przyznał, że ma wirusa HIV, poproszono go o pokazanie zaświadczenia od lekarza, które potwierdza, że nie stwarza zagrożenia dla pozostałych pasażerów.

Powiedziałem, że nie mam takiego zaświadczenia i protestowałem, że wcale nie muszę go mieć. Zapewniłem, że nie stwarzam zagrożenia

- powiedział Finaly.

Obsługa jednak nie pozwoliła mu wejść na pokład samolotu. Peter Finaly postanowił, że zdobędzie wymagane zaświadczenie, jednak firma Turkish Airlines odmówiła mu przebukowania lotu oraz zwrotu kosztów.

Winny pasażer?

Ostatecznie linie lotnicze zwróciły mężczyźnie pieniądze po miesiącu, jednak winą za całe zajście obarczyli niedoszłego pasażera. Dodali, że przed każdym lotem musi zgłosić obsłudze, że ma wirusa HIV, a także przedstawić odpowiednie zaświadczenie.

- Co będzie następne? Ludzie będą musieli pokazywać takie zaświadczenie zanim wejdą do autobusu? - zapytał dziennikarzy zdenerwowany Finaly. Jego zdaniem nie powinno wymagać się czegoś takiego od kogokolwiek. Stwierdził, że w trakcie 20 lat od kiedy podróżuje jako osoba z wirusem HIV, nigdy nie został poproszony o coś takiego.

Czułem się fatalnie. Nigdy wcześniej nie doświadczyłem stygmatyzacji z powodu HIV. To była bezmyślna reakcja oparta na ignorancji

- podsumował zachowanie załogi Turkish Airlines.

Przedstawiciele przewoźnika w oświadczeniu przesłanym do „The Independent” wyjaśnili, że takie mają procedury. Pasażer, który wnosi na pokład leki, musi posiadać zaświadczenie od lekarza, że potrzebuje ich podczas lotu. W przypadku braku odpowiednich dokumentów, nie może wsiąść na pokład samolotu, a także nie przysługuje mu zwrot kosztów. W oświadczeniu zwrot kosztów Peterowi Finalyemu przedstawiciele linii nazwali „gestem dobrej woli”.

Gigantyczna zmiana: premierem został Mateusz Morawiecki. "Ostatnie takie poruszenie widziano, jak wizytował nas Nixon" [MAKE POLAND GREAT AGAIN]

Więcej o: