Władze Zjednoczonych Emiratów Arabskich wydały oświadczenie, w którym zapewniają, że systemy obrony powietrznej są w stanie poradzić sobie z każdym zagrożeniem. Przypominają, że podobna niepotwierdzona wiadomość o wystrzeleniu pocisku ukazała się również w sierpniu tego roku. Według Emirackiego Centrum Kryzysowego, elektrownia Barakah, która ma być otwarta w przyszłym roku, jest całkowicie bezpieczna.
Agencja informacyjna WAM podkreśla, że informacja o wystrzeleniu rakiety ukazała się po zintensyfikowaniu działań wojskowych w pogrążonym w wojnie Jemenie. Wg niepotwierdzonych informacji pocisk miał spaść przed osiągnięciem celu, jeszcze na terytorium Jemenu.
W mediach społecznościowych pojawiło się nagranie, mające pokazywać wystrzelenie rakiety.
Międzynarodowa wojna w tym najbiedniejszym kraju na Półwyspie Arabskim trwa od ponad dwóch lat. Wspierani przez Iran rebelianci Huti walczą tam z rządem popieranym przez koalicję państw arabskich. Oskarża ona Iran o wspieranie, szkolenie i zbrojenie szyickich rebeliantów. Zjednoczone Emiraty Arabskie są częścią sojuszu wojskowego, któremu przewodzi Arabia Saudyjska.
W kraju trwa jeden z najgorszych kryzysów humanitarnych na świecie. Cywile giną w saudyjskich bombardowaniach, panuje skrajny głód, wybuchła epidemia cholery. Ponadto możliwości dostarczania pomocy są bardzo ograniczone. Na początku listopada rebelianci wystrzelili rakietę w stronę lotniska w Arabii Saudyjskiej. W reakcji Saudowie nałożyli całkowitą blokadę morską i powietrzną na Jemen. Dopiero po trzech tygodniach - i licznych apelach organizacji niosących pomoc humanitarną - porty i lotniska zostały otwarte.