Ponad tydzień temu z Korei Północnej zbiegł jeden z żołnierzy tego kraju. Po dramatycznej ucieczce mężczyzna został przechwycony przez strażników z Południa, po czym trafił do szpitala.
Tam lekarze wyciągnęli z jego ciała kilka kul. Ale oprócz tego znaleźli też coś jeszcze - okazało się, że żołnierz był zarażony wieloma pasożytami. Najdłuższy z nich mierzył przeszło 27 centymetrów. - Coś takiego widziałem tylko w podręczniku - mówił wówczas jeden z zaskoczonych chirurgów.
CNN przekonuje, że to nie pierwszy taki przypadek wśród uciekinierów z Korei Północnej. Już w 2015 roku przebadanie 17 kobiet pokazało, że aż siedem z nich miało podobny problem.
Choi Min-ho z uniwersytetu w Seulu szacuje, że w swoim ciele pasożyty ma co najmniej połowa ludności Korei Północnej. Jego zdaniem to efekt nie tylko fatalnych warunków sanitarnych w tym kraju.
Podstawowym źródłem tego zjawiska jest bowiem - według eksperta - nawożenie pól ludzkimi odchodami. Choi Min-ho nazywa tę praktykę "bardzo groźnym cyklem, który trudno zatrzymać".
Wciąż nie ujawniono ani imienia i nazwiska, ani stopnia zbiegłego żołnierza północnokoreańskiej armii. Media poinformowano jedynie o tym, że mężczyzna odzyskał przytomność, a stan jego zdrowia systematycznie się poprawia.
Szacuje się, że co roku z Korei Północnej ucieka około tysiąca osób. Zdecydowana większość wykorzystuje do tego granicę z Chinami. Ucieczka przez silnie pilnowaną linię demarkacyjną ma słabe szanse powodzenia.
Zobacz też: Pędził jeepem, chwilę później padły strzały. Film z brawurowej ucieczki z Korei Północnej