Przełomowy wyrok w Niemczech. Sąd uznał "trzecią płeć". I ma wiadomość dla prawicy

Sąd Najwyższy w Niemczech orzekł, że dokumenty muszą uwzględniać "trzecią płeć". Jest to pierwszy europejski kraj, w którym zdecydowano się na ten krok.

Proces rozpoczął się od sprawy interseksualnej osoby, której układ chromosomów nie definiuje jej ani jako mężczyzny, ani jako kobiety. Osoba ta wniosła sprawę do sądu - pisze o sprawie "The Independent". Władze odmówiły wpisania w dokumentach płci "inter" - niemieckie prawo zakłada, że w dokumentach można mieć wpisaną płeć męską, żeńską lub pozostawić pole puste.

Sędziowie uznali jednak, że jest to niezgodne z niemiecką konstytucją, która gwarantuje wszystkim prawo do prywatności i równe traktowanie. Uznano również, że nakazywanie osobie, która nie czuje się ani mężczyzną ani kobietą, wyboru "braku" płci jest niesprawiedliwe, a prawo nie wymusza binarnej definicji płci.

Sąd - wyprzedzając reakcję grup skrajnie prawicowych - wyjaśnił, że "otwarcie możliwości nie oznacza, że trzeba z nich korzystać".

Stowarzyszenie Transgender Europe i niemieckie organizacje walczące o prawa człowieka nazywają wyrok "przełomowym". Co więcej, decyzja zapadła krótko po tym, jak przyjęto ustawę o równości małżeńskiej.

Możliwość wybrania trzeciej płci w dokumentach ma zostać stworzona do końca przyszłego roku.

Nastolatkowie LGBT o życiu w Polsce: "Homofobia to ból, przemoc psychiczna, nienawiść"

Więcej o:
Weź udział w dyskusji:
Przełomowy wyrok w Niemczech. Sąd uznał "trzecią płeć". I ma wiadomość dla prawicy
Aby skomentować ten i inne artykuły zapraszamy na forum.gazeta.pl