To był dzień ogromnych emocji. Katalońscy policjanci płakali, protestujących bronili strażacy

Obrazu, które świat zapamięta z katalońskiego referendum, to głównie policjanci w pełnym rynsztunku w starciach z pokojowymi demonstrantami. Dochodziło jednak też do przeciwnych sytuacji - jak wtedy, gdy katalońscy funkcjonariusze dosłownie popłakali się z wzruszenia.

90 proc. głosujących w katalońskim referendum poparło niepodległość, jednak wzięło w nim udział tylko 42 proc. mieszkańców regionu. Polityczna przyszłość Katalonii i Hiszpanii jest niepewna. Jednak obrazy z protestów, ostro tłumionych przez państwową policję, z pewnością nie zyskają sympatii rządowi w Madrycie. Ponad 800 osób odniosło obrażenia, policja biła protestujących i strzelała gumowymi kulami.

To, jak wysokie były emocje w dniu referendum, doskonale widać na nagraniach z niektórych miejsc głosowań i protestów. 

Do wzruszającej do wielu sceny doszło przed jednym z lokali wyborczych w miejscowości Vielha. Katalońska lokalna policja - Mossos d'Esquadra - chroniła tam demonstrantów. Na krótki nagraniu widać grupę kilkudziesięciu zwolenników secesji, chronionych przez kilku katalońskich policjantów. W pewnym momencie niektórzy z nich poddają się emocjom. Jeden ociera łzę, inny zaczyna płakać i kryje twarz w dłoniach. 

Po chwili do policjanta podchodzi mężczyzna, przytula go i poklepuje po plecach. Ludzie biją brawo. Następnie inny funkcjonariusz odprowadza go na bok.

Strażacy stają w obronie demonstrujących 

Protestujących ochraniali nie tylko katalońscy policjanci, ale też... strażacy. Na kilku nagraniach, które pojawiły się w mediach społecznościowych, widać jak osoby w mundurach straży pożarnej stają między policjantami a protestującymi. Doszło między nimi do przepychanek.

Zwolennicy secesji chwalili strażaków za "obronę ludzi" - podaje "The Independent".

Nie był to pierwszy raz, gdy hiszpańscy policjanci stanęli naprzeciwko strażaków. Do takich starć doszło m.in. na protestach w 2013 roku. Wczoraj w mediach społecznościowych pojawiały się zdjęcia z tych wydarzeń, opisywane jako wykonane w dniu referendum.

90 proc. za niepodległością, ale tylko 40 proc frekwencji 

W niepodległościowym referendum w Katalonii zwyciężyła nieobecność - zauważają analizujący wydarzenie. Frekwencja wyniosła bowiem 42 procent. To wciąż za mało aby twierdzić, że większość mieszkańców regionu stawia na jego niepodległość.

Ogłoszone w nocy przez administrację katalońską wyniki referendum wskazywały na wyraźną przewagę zwolenników secesji. 90 procent uczestników głosowania opowiedziało się za prawem do samostanowienia regionu.

Analizujący referendum wskazują jednak, że biorąc pod uwagę niską frekwencję, poparcie dla niepodległości wyraziło niespełna 40 procent Katalończyków. Mimo to lider lokalnego rządu, Carles Puigdemont, dał do zrozumienia, że wkrótce Katalonia pójdzie własną drogą. Powiedział, że mieszkańcy Katalonii zasłużyli na posiadanie niepodległego państwa, które ukonstytuuje się jako republika. Słowa te zostały uznane za zapowiedź jednostronnego ogłoszenia przez Barcelonę niepodległości.

Premier Mariano Rajoy przeanalizuje wczorajsze wydarzenia na spotkaniu z przedstawicielami ugrupowań parlamentarnych. Wczoraj, podczas wystąpienia telewizyjnego, szef hiszpańskiego rządu zaproponował Katalończykom negocjacje.

Premier Hiszpanii: Nie było żadnego referendum w Katalonii

Więcej o: