Przynieśli kleszcza na konferencję, by ostrzec przed śmiertelną chorobą. Ale im uciekł

Urzędnicy w Japonii przynieśli na konferencję prasową żywego kleszcza. W ten sposób chcieli ostrzec opinię publiczną przed niebezpieczną chorobą przenoszoną przez te niewielkie pajęczaki. Ale coś poszło nie tak i pajęczak uciekł w trakcie prezentacji.

Przedstawiciele lokalnych władz zwołali konferencje, po tym jak u kilku mieszkańców  prefektury Miyazaki na wyspie Kiusiu zachorowało na niebezpieczną chorobę zespołu wysokiej gorączki z trombocytopenią, którą wywołuje wirus SFTS przenoszony właśnie przez kleszcze - podaje "Daily Mail".

Choć intencje urzędników były szczytne, bo poprzez prezentację chcieli uświadomić mieszkańcom regionu, jak groźne może być ukąszenie kleszcza, skończyło się na skandalu.

W trakcie prezentacji jeden z dwóch kleszczy uciekł - drugi był martwy - i to w momencie, kiedy urzędnik próbował go podnieść pincetą. Zarządzono poszukiwania pajęczaka, w które włączyli się także dziennikarze. Niestety nie przyniosły one żadnych efektów. Pomieszczenie zostało spryskane środkami owadobójczymi i zamknięte na całą noc.

Jak podała agencja Kyodo, wpadka urzędników zmusiła gubernatora prowincji do publicznych przeprosin.

Do podstawowych objawów choroby zespołu wysokiej gorączki z trombocytopenią należą gorączka, wymioty, biegunka oraz niewydolność wielonarządowa. Na SFTS umiera od 12 do nawet 30 procent zarażonych.

Minister Szyszko z Puszczą w tańcu się nie p******i. Mimo to wyprzedziła go nawałnica [MAKE POLAND GREAT AGAIN]

Więcej o: