Nie od dziś wiadomo, że wybrzeże Włoch, a szczególnie tej najdalej wysuniętej na południe włoskiej wyspy, jaką jest Sycylia, jest celem dla setek tysięcy migrantów z Afryki. Plaże oddalonej o nieco ponad 400 km w linii prostej wybrzeża Tunezji, mimo wielkiego ryzyka związanego z przebyciem tej odległości, dają uchodźcom nadzieję na lepsze i bezpieczniejsze życie.
Z problemem nielegalnej migracji nie radzi sobie włoska straż wybrzeża, która razem z policją finansową, stara się powstrzymać eksodus. Z różnym skutkiem, o czym przekonał się mieszkaniec Agrigento, znanej turystycznej miejscowości na Sycylii. Nagrał on scenę trochę, jak z filmu sensacyjnego. Widać na nim, jak do plaży przybija drewniana łódź. Z jej pokładu wyskakuje grupa kilkudziesięciu osób i natychmiast rozbiega się po wybrzeżu. Wygląda to trochę jak desant. Zdarzenie obserwuje dwóch mężczyzn, którzy zaskoczeni przerwali jogging. Według włoskiej policji grupa liczyła około 70 nielegalnych migrantów, z których udało się złapać 38 osób.
Warto przypomnieć, że tylko w 2016 roku do wybrzeży Sycylii przybyło ok 16 tysięcy uchodźców. Włosi obawiają się, że czeka ich kolejny, masowy napływ migrantów, tym razem z Turcji. Dwa dni temu na wyspie Lipari, niedaleko północnego wybrzeża Sycylii, wylądowała grupa 63 Syryjczyków i Irakijczyków, która wypłynęła ze Stambułu.
Przybysze ujawnili włoskiej policji, że za podróż zapłacili 6 tysięcy dolarów od osoby ukraińskim organizatorom przerzutu. Migranci, wśród których było szesnaścioro i 16 kobiet, umawiali się z Ukraińcami na podróż do Francji. Przemytnicy mówiąc, że cel został osiągnięty, przeładowali ich na ponton u skalistych wybrzeży Lipari na plaży, z której nie było wyjścia. O znajdujących się w pułapce uchodźcach powiadomił włoską straż przybrzeżną kapitan kutra rybackiego.
Komisja Europejska zagroziła Polsce i Węgrom i Czechom, pozwem do unijnego Trybunału Sprawiedliwości, jeśli w nadchodzących tygodniach nie przyjmą uchodźców podzielonych między kraje UE w ramach relokacji.
Z kolei szef Parlamentu Europejskiego zarzucił byłym krajom Bloku Wschodniego brak solidarności w kwestii uchodźców i wypomniał im pomoc, którą dostały, gdy zrzucały jarzmo komunizmu. Antonio Tajani udzielił wywiadu włoskiemu dziennikowi "Corriere della Sera".