Fakt wejścia w przestrzeń powietrzną USA samolotu typu Tu-154M potwierdziło dwóch urzędników administracji. Podobny komunikat wydały służby Kapitolu, które ostrzegły, że samolot będzie krążył na niewielkiej wysokości (ok. 1100 metrów) nad rządowymi budynkami w stolicy USA. Służby nie podały, kto jest właścicielem maszyny.
W środę po południu tupolew widziany był także nad bazą sił powietrznych Andrews w stanie Maryland, gdzie na co dzień znajduje się prezydencki boeing Air Force One.
Lot jako pierwsi relacjonowali dziennikarze stacji CNN, którzy ujawnili, że samolot przeleciał m.in. nad nieruchomościami w Bedminster w stanie Nowy Jersey. To tam często wypoczywa i gra w golfa prezydent Donald Trump.
Z pozoru tajemniczy przelot Tu-154M, to w rzeczywistości misja w ramach traktatu o Otwartych Przestworzach, którego USA i Rosja oraz 32 inne kraje, w tym Polska, są sygnatariuszami.
Porozumienie zobowiązuje kraje, które podpisały traktat, do udostępnienia przestrzeni powietrznej do lotów wojskowych samolotów bez uzbrojenia.
Celem traktatu o Wolnych Przestworzach jest ułatwienie nadzór nad przestrzeganiem postanowień już istniejących i przyszłych porozumień rozbrojeniowych. Porozumienie wprowadza także możliwość wykorzystania do obserwacji rejonów zagrożonych klęskami żywiołowymi lub do nadzoru realizacji międzynarodowych porozumień o ochronie środowiska.
Także nad Polską odbywają się regularne przeloty rosyjskich samolotów w ramach traktatu. W tym celu Rosjanie wykorzystują maszynę typu AN-30, z której fotografują m.in. budynki wojskowe.