Informację o wystrzeleniu rakiety potwierdził japoński premier Shinzo Abe. Jak mówił, rakieta prawdopodobnie spadła w wyłącznej strefie ekonomicznej Japonii. Abe zapowiedział pilne zwołanie Rady Bezpieczeństwa Narodowego w tej sprawie.
Premier Japonii podkreślił, że zagrożenie jest poważne, więc społeczność międzynarodowa musi wywrzeć presję na Koreę Północną, by zaniechała takich prób.
Jak podała agencja Yonhap, prezydent Korei Południowej zwołał nadzwyczajne posiedzenie rządu.
Próbę rakietową przeprowadzoną przez Koreę Północną potwierdził już oficjalnie Pentagon, który poinformował, że był to międzykontynentalny pocisk balistyczny.
Rzecznik Pentagonu kapitan Jeff Davis poinformował, że rakieta została wystrzelona z kompleksu wojskowego Mupyong-ni. Davis zapewnił, że pocisk nie stanowił zagrożenia dla Stanów Zjednoczonych.
Według Pentagonu rakieta pokonała dystans około 1000 kilometrów, zanim spadła do morza.
CNN, powołując się na informacje amerykańskiego wywiadu, podaje, że reżim Kim Dzong Una w ostatnich miesiącach przyspieszył prace nad programem międzykontynentalnych pocisków balistycznych.
Stany Zjednoczone oceniają, że Korea Północna będzie w stanie już w 2018 roku wystrzelić pocisk międzykontynentalny zdolny do przenoszenia głowic atomowych - podaje CNN.
To kolejna próba rakietowa przeprowadzona przez Koreę Północną. Na początku lipca reżim Kim Dzong Una wystrzelił pocisk balistyczny, który także spadł do Morza Japońskiego. Próba spotkała się z ostrymi reakcjami wspólnoty międzynarodowej, potępiły ją m.in. Japonia i Stany Zjednoczone.