"Straciłem prawy silnik!". Samolot rozbił się na zatłoczonej autostradzie

Mały dwusilnikowy samolot miał awarię tuż po starcie z lotniska w południowej Kalifornii. Pilot maszyny próbował awaryjnie lądować na zatłoczonej autostradzie wysyłając przez radio komunikat "Mayday". Chwilę później maszyna stanęła w płomieniach.

Z dramatycznego komunikatu pilota wynikało, że w sześcioosobowej cessnie 310 zawiódł jeden z dwóch silników. W chwili awarii nad stale zatłoczoną autostradą 405 w południowej Kalifornii, na pokładzie samoloty były dwie osoby.

Na filmie z telefonu komórkowego widać, jak przechylona na prawy bok maszyna tuż przed uderzeniem o nawierzchnię drogi wyrównuje lot i chwilę później staje w płomieniach. Zapalone paliwo eksploduje i rozlewa się po autostradzie.   

W rozbity samolot wjechały trzy samochody, a inny pojazd został zahaczony podwoziem cessny.

W tym dramatycznie wyglądającym wypadku ucierpiały dwie osoby - pilot i pasażerka samolotu. Rannych przetransportowano do szpitala. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Lotnisko im. Johna Wayne'a niedaleko miasta Santa Ana jest popularnym lądowiskiem w tej części Kalifornii. To tam na początku roku Harrison Ford leciał małym samolotem, którym niebezpiecznie zbliżył się do boeinga 737.

Więcej o: