To ci mężczyzni wywołali atak paniki. Ich "kawał" doprowadził do zranienia 1,5 tys. osób

Mężczyzna z nagim torsem i jego koledzy - to oni wywołali panikę w Turynie. Ich "kawał" doprowadził do zranienia 1,5 tysiąca ludzi.

W sobotę na placu San Carlo w Turynie 40 tys. kibiców oglądało na telebimie finałowy mecz Ligi Mistrzów. Ok. 22.30 coś - być może petarda - wywołało wybuch paniki. Część ludzi przeraziła się, że to bomba.

Wtedy zaczęła się masowa panika i próba ucieczki, w wyniku której ok. 1500 osób zostało rannych. Trzy osoby walczą o życie, a pięć jest w ciężkim stanie. MSZ potwierdziło, że wśród rannych jest trzech Polaków.

Na nagraniu umieszczonym na Twitterze agencji AFP doskonale widać początek całej sytuacji.

Z kolei dziennik "Corriere della Sera" pokazał na Twitterze zdjęcie, na którym mają być widoczne osoby odpowiedzialne za wywołanie paniki.

Mężczyznę lepiej widać na tym nagraniu. Główny odpowiedzialny ma nagi tors i mały plecak; obok stoją jego dwaj znajomi:

Mężczyzna z plecakiem i jego znajomy zostali zidentyfikowaniu, a następnie przesłuchani przez policję - podaje "Corriere della Sera". Mężczyźni mieli przyznać się do winy, tłumacząc się, że był to "kawał" i "wybryk", a także, że "chcieli się popisać". Policja na razie oficjalnie nie potwierdza tych informacji i nie ujawnia szczegółów.

Panika na placu w Turynie. Setki rannych. Fani Juventusu uciekali w popłochu

Więcej o: